Johto... Ta kraina ma piękną historię. Kiedyś były to dzikie tereny, porośnięte palmami, krzewami, no których chodziły stworzenia, mające około dwudziestu metrów wysokości. Niektóre latały, inne pływały. A jeszcze inne stąpały swymi niezwykle potężnymi czterema odnóżami, w poszukiwaniu zielenizny. Inne zaś, najzwyczajniej na świecie pożerały tych wcześniej wymienionych. Na szczęście era dinozaurów minęła już dawno, dziś są zupełnie inne czasy... W miejscu, gdzie kiedyś był sobie gad, dziś stoi willa. Duży domek, w którym mieszka pewna mała, urocza osóbka. A właściwie to mieszkała, bo teraz już tam nie spotkasz dużo ludzi. Ta dziewczyna ma teraz osiemnaście lat, a jedną dziesiątą jej wieku (bądź też jeszcze mniej), ma jej wierna Vulpix, nazywana Ecatheriee.
<namierza GPSem ich lokalizację>
Aaa, no tak... Tu się schowały. Niskiego wzrostu dziewczyna, szczupła, ubrana w obcisłe czerwone mini-spodnie, a do tego czarna bluzka, która także dużo luźnej przestrzeni nie pozostaje. Gdyby porównać tą osobę do przeciętnego mężczyzny, okazałaby się o jakieś czterdzieści (jeśli nie pięćdziesiąt), centymetrów niższa. Niewiasta miała na plecach plecak, który wyglądał dosyć dziwnie. Naszywka z słodziutkim pieskiem sprawiała wrażenie, jakby w środku znajdowały się cukierkowe figurki psiaków. Gdyby ktoś postanowił jednak sprawdzić jego zawartość, mocno by się zdziwił. Było tam bowiem dużo "babskich itemów" (znanych też jako "kosmetyczka", lub "lusterko"), jedzonko (dla dwóch gatunków królestwa zwierząt, człowieka i Pokemona), oaz stos innych rzeczy... scyzoryk?
Obok dziewczyny stał mały, słodko uczesany lisek. Jego czerwony pyszczek sprawiał wrażenie zmęczonego, a lśniące oczy zaspanego. Łapki bezwładnie opadły na trawę, na znak ogólnego protestu. Ecatheriee żąda przerwy. Taki pomysł jest korzystny także dla jej pani. Obydwaj bowiem, nie mogą narażać się na zbytnio duży wysiłek. A już na pewno nie, jeśli jest zimny wiatr, do tego niskie ciśnienie, oraz mocno grzejące słońce. Warunki bardzo niekorzystne. Zagrożenie z trzech stron.
Mały, psiakopodobny stworek postanowił nieco podgrzać atmosferę. Gdy jej towarzyszka przyniosła kilka belek drewna, które zostały nasycone świeżą trawą, oraz otoczone piaskiem z dużymi kamieniami, zapalił całość słabym ogniem. Z plecaka dziewczyny wypadł dowód osobisty, na którym napisano imię i nazwisko. Angelina Freya Durless. W telefonie komórkowym jej znajomych (nielicznych), podpisana jako "Abunee". Wzięła więc do ręki trochę karmy dla jej przyjaciółki, po czym dała jej do zjedzenia (z ręki). Sama zaś tą rękę umyła, po czym wzięła jedną kanapkę, oraz trochę wody mineralnej. W sumie zostało jej pół butelki.
Należy jakoś zregenerować siły... Ale jak? Bezczynnie siedzieć przy ognisku to raczej nie najlepsza metoda, a sił na dalszą wędrówkę raczej nikt nie ma. Przynajmniej tak można wywnioskować z min tych dwóch istot. A z drugiej strony, jest środek południa. Zegarek, wskazuje 11.27. Mocne słońce nadal doskwiera...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Wymiana buttonami z PokeCollect
Forum wykorzystuje cookies, tak jak każde inne w internecie, w tych samych celach (reklamy, statystyki, ustawienia). Przeglądarką możesz regulować warunki przechowywania cookies.