Udało Ci się wejść do środka. Wszyscy żywi. Pracownicy Starbucksa wyglądają na znudzonych życiem, hipstersi grają w engri birdsy na ajfonach, a ponętna dziewoja nadal skala ich kawę krowim mlekiem. Stoisz na środku lokalu i wyglądasz jak debil. Szczęśliwie, nikt nie zwraca na Ciebie uwagi.
Wiek: 28 Dołączył: 30 Mar 2013 Posty: 54 Skąd: Z internetów
Kontakt:
Wysłany: 5 Kwiecień 13, 23:09
Poprawiam kołnierzyk (szkoda tylko, że go nie mam), po czym decyduję się na ten krok. Wyciągam Poke Balla, niestety nieposiadającego loga marki Apple, lecz zwykłe, czerwono-białe nic.
- Magnemite, użyj Supersonic na dziewoi! Czas pokazać hipsterom, jak wygląda podryw w moim stylu bez iPhone'a!
Magnemite chyżo wyskakuje z kulki, po czym... no właśnie, każę mu drugi raz użyć tego samego ataku, bo Pokemon też stwór- również bywa kuszony, a popatrzeć koniecznie musi. Następnie wyłączam "stanie jak debil" w swojej głowie, by chwilę po ataku zgarnąć "księżniczkę" (oby tylko oszołomioną), a następnie spróbować wyrwać ją z tego "zamku".
Twój plan wyrwania dziewoi z opresji choć był dopracowany niczym rządowy budżet i tak nie przewidział pewnej małej wady: otóż dziewczę oprócz piersi miało nieco wyżej supermodne okulary przeciwsłoneczne, który chroniły ją przeciw każdej formie promieniowania z wyłączeniem fali hedonistycznego konsumpcjonizmu. Nie zdając sobie z tego w pełni sprawy, pewny, że atak Magnemite'a będzie miał jakiś skutek, chyżo ruszyłeś w jej stronę i porwałeś na swe ramiona, co sprawiło, że zaczęła głośno drzeć japę, gdy wyprowadzałeś ją z restauracji. To chyba trwale wybudziło klientów kawiarni z letargu, gdyż gdy wychodziliście zaczęli głośno krzyczeć:
-Hej! To ona dosypuje mleka do kawy!
No chyba gorzej być nie może. A sorry, jednak może. Gość, który pilnował przejścia granicznego chyba jakimś cudem doszedł do siebie po ataku krowy i teraz blokował wyjście ze starbucksa. A Miltank jakimś cudem zaginął...
Wiek: 28 Dołączył: 30 Mar 2013 Posty: 54 Skąd: Z internetów
Kontakt:
Wysłany: 14 Kwiecień 13, 17:24
Czas udowodnić, że wszystko, co się dzieje jest skutkiem pewnego toku wobec czasu i przestrzeni, które mają wartość tak wielką, by decydować o wszystkim i o niczym. My, ludzie jesteśmy tylko marionetkami, chyba że czas wykazać się postawą przeciwko decyzjom przeznaczenia, które wiecznie rzuca kłody pod nogami... Wyrywam okulary i nakładam je na swoją parę oczu, po czym rzucam komendę:
-Magnemite, użyj Supersonic na wartowniku... albo na wszystkich dookoła. Im więcej wrogów, tym będzie nam po prostu łatwiej.
Następnie zaczynam muczeć niczym krowa. Nie po to wychowałem się na farmie pełnej Miltanków, by nie znać ryku samicy alfa stada. Po cichu liczę, że to przywoła mego ninja, który właśnie wraz z atakiem mego jedynego Pokemona pomoże mi pomóc w ucieczce.
Postawiłeś wszystko na jedną kartę, rozkazując Magnemite'owi zsupersonicować absolutnie wszystko co miało parę dolnych kończyn. Ten zaczął się kręcić we wszystkie strony i rozsyłać fale elektrostatyczne na wszystkie kąty. I wygląda na to, że się udało, bo wszyscy naokoło wpadli w oszołomienie. Magnemite poznaje nowy atak - Spin Super Sonic! Magnemite zyskuje równo 100% expa i awansuje o poziom! No dobra, ale co właściwie się udało? Wszyscy ludzie zaczęli kręcić się w miejscu, a Ty nadal miałeś na ramionach powabną dziewoję i biegłeś z dala od baru, wiedząc, że efekt ataku nie potrwa długo. Teraz musiałeś tylko znaleźć Miltanka i w tym celu zacząłeś muczeć jak najebany, aczkolwiek nie dało to specjalnych rezultatów, poza tym, że wygrałeś casting na zostanie aktorem głosowym w nowej reklamie Milki.
-Przepraszam, czy Ty jesteś pojebany? - spytała dziewczyna, której ciągle nie wypuszczałeś z rąk. No cóż, refleks to ona ma niezły. Staliście gdzieś na środku miasta, więc tamci gdy dojdą do siebie będą mogli od razu Was odnaleźć. Nie żeby dziwne dźwięki, które produkowałeś im to ułatwiały...
Wiek: 28 Dołączył: 30 Mar 2013 Posty: 54 Skąd: Z internetów
Kontakt:
Wysłany: 15 Kwiecień 13, 10:28
Dobra, czas wyłożyć karty na stół, bo na chwilę obecną wszelkie moje pomysły bez konsultacji z otoczeniem kończą się nie tak, jak powinny...
- Okej, moja droga śliczna panno - zaczynam spokojnie. - Jak pewnie zauważyłaś, zarówno ty, jak i ja jesteśmy, że tak powiem, spaleni w tym mieście. Wszystko, co się stało jest zasługą ninja Miltanka, który uparł się ciebie uratować, przez co stało się to, co właśnie przed chwilą przeżyliśmy. Mam nadzieję że go znasz, co nie?
Po chwili na zrobienie "wdech-wydech" (bo kondycha momentami już nie ta), kontynuuję:
- Musimy ruszyć na południe, do Littleroot Town. Tam zahaczymy do profesora Bircha, uzbroimy się w porządny sprzęt, a następnie ruszymy odbić to miasto z rąk hipsterów! Jeśli nie chcesz, to zostawaj tutaj, jednak ostrzegam - wściekły hipster to wściekły hipster. A i jeszcze raz wielkie dzięki za okulary - po czym oddaję zabrany gadżet. - Dzięki temu cała misja zakończyła się mniejszym niepowodzeniem, niż powinna.
(A niech tylko znajdę tą krowę, to musi być jakiś troll czy coś w tym stylu...)
-Jaki Mil... - zaczęła dziewczyna, a potem pacnęła się w głowę. - Kurna mać. Zrobiłam temu przychlaście loda w zamian za trochę krowiego mleka, nie mów mi, że dalej mnie goni? Myślałam, że wystarczy, że zamuruję się w tym mieście... Chyba, że... Nie mów mi, że to Ty go tu sprowadziłeś?!
Wygląda na to, że dziewczę się nieźle wkurzyło i teraz na domiar złego oczekuje wyjaśnień...
Sygnatura użytkownika
Ostatnio zmieniony przez emachel 16 Kwiecień 13, 09:12, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 28 Dołączył: 30 Mar 2013 Posty: 54 Skąd: Z internetów
Kontakt:
Wysłany: 15 Kwiecień 13, 12:04
Hmm... sytuacja staje się ponownie niezręczna. Cały ten dzień jest jakiś dziwny, żeby nie powiedzieć, że kompletnie na opak. Szkoda tylko, że czas goni.
- Dziewojo... w ogóle jak masz na imię? - i kontynuuję - Nieważne, co się dzieje w tej chwili, gdyż pomimo mego olbrzymiego szacunku dla Magnemita, to jednak nie wiem, ile minut ugrałem tą jedną komendą SSS! Dlatego jeśli chcesz wyjaśnień, to sugeruję ruszyć w stronę Littleroot Town, a tam ci wszystko wyjaśnię. Jedyne, co mogę ci teraz powiedzieć, to tyle, że wchodziłem do tego miasta z zupełnie innym celem co teraz, a zresztą... Co ty zrobiłaś temu Miltankowi?! - dopiero wtedy rozumiem to, co przed chwilą usłyszałem. - Tym bardziej obaj mamy na sumieniu, a teraz wybieraj: albo ruszasz, albo żegnam cię, adios!
To dość dużo jak na moją głowę. Nie zważając na jej reakcję ruszam w kierunku Route 101. Jeśli kobiecinie na mnie bądź na prawdzie zależy, to ruszy za mną, a jak nie... najwyżej sam ruszę ku przygodzie zwanej życiem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Wymiana buttonami z PokeCollect
Forum wykorzystuje cookies, tak jak każde inne w internecie, w tych samych celach (reklamy, statystyki, ustawienia). Przeglądarką możesz regulować warunki przechowywania cookies.