POKECOLLECT.net.pl - Oficjalne forum strony DomixPokemon.pl
Zarejestruj
Zaloguj



Poprzedni temat «» Następny temat
Suzuran3
Autor Wiadomość
Kapuczino 
Pewnie nie zna PokeMana


Dołączył: 24 Maj 2012
Posty: 37
Wysłany: 1 Grudzień 12, 20:01   Suzuran3



Prolog

Giant Chasm
Dwa dni przed rozpoczęciem Ligi Unovy


- Co to było? Słyszałaś ten huk? – zapytał mężczyzna swoją towarzyszkę.
- Szczerze to nie mam pojęcia. Coś wielkiego spadło z nieba. Uderzyło w powierzchnię ziemi niedaleko nas! To cud, że przeżyliśmy to trzęsienie ziemi... – odpowiedziała kobieta.
Dwóch podróżników chodziło po zaułkach Giant Chasm w poszukiwaniu legendarnego shiny Metagrossa, lecz coś stanęło im na drodze. Gigantyczna kometa spadła wprost z nieba i wbiła się w glebę niecały kilometr od nich. Chmura kurzu zagrodziła im przejście, a oni jakimś dziwnym przypadkiem zdołali przeżyć moment, gdy ziemia pod ich nogami zatrzęsła się. Niebo przywdziało szmaragdową barwę i przysłoniło się ciężkimi chmurami, które przyszły znikąd. Zaczął padać rzęsisty deszcz. W ciągu kilku minut cała dolina zapełniła się wodą. Zrobiło się niebezpiecznie.
- Musimy to sprawdzić. – rzekł mężczyzna.
Teraz było widać, że miał na sobie biały, świecący kombinezon. Zielone włosy falowały na wietrze, a jego wzrok skierowany był w kierunku tego niecodziennego zdarzenia.
- A niebiosa otworzą się i zejdzie na nas zagłada... – powiedziała ni stąd ni zowąd kobieta.
- Co ty pleciesz za bzdury? Sądziłem, że skończyłaś z tymi pierdołami. To nie może być to o czym mówiłaś do tej pory. To niemożliwe.
Oczy dziewczyny zaświeciły się jakby miała zaraz mieć kolejną wizję. Z jej pokeballa wyskoczył Espeon, który zaczął głośno wyć, dając do zrozumienia, że rzeczywiście coś było nie tak. Coś się nie zgadzało.
- Cztery formy zniszczenia. Cztery oblicza destrukcji. – kontynuowała.
- Przestań Rahl! Musimy tam pójść, ale to już! – krzyknął mężczyzna.
- Wybacz... Nie panuję nad tym. Espeon, poprowadź nas do krateru.
Po kilku minutach marszu przez błoto w gęstym deszczu napotkali przeszkodę. Owy shiny Metagross, którego tak bardzo chcieli ujrzeć stanął im na drodze. Nie wyglądał na zadowolonego. Złożył wszystkie cztery kończyny, wzbił się w powietrze i zamierzał bez ostrzeżenia zaatakować przechodniów.
- Kryj się! – wrzasnął mężczyzna – Ja się tym zajmę. Ninetales, idź!
Deszcz ustał, gdy tylko dziewięcioogonowy lis pojawił się przed lewitującym Metagrossem. Na niebie zawitało ostre słońce. Temperatura wzrosła niemalże od razu do około dwudziestu pięciu stopni w skali Celsjusza. Drought. Unikalna zdolność Ninetales mogła uratować im życie przed stalowym kolosem, który postanowił użyć Zen Headbutt na obcych. Prawie by trafił, ale lis w ostatnim momencie zdołał uniknąć niemal nokatującego ciosu. Metagross ryknął na znak protestu.
- Ninetales, Fire Blast! Wierzę w ciebie! – krzyknął chłopak.
Rahl z ukrycia obserwowała jak potężny, ognisty znak X ugodził w metalowe cielsko napastnika. Modliła się, by nic nikomu się nie stało. Jednak nie chciała być bierna i po chwili wstała. Wypuściła z rąk pokemonową kulę. Wyłonił się z niej nie Umbreon, a Mismagius.
- Will-o-wisp!
- Fire Blast raz jaszcze!
Wspólnymi siłami Rahl ze swoim przyjacielem zdołała podpalić Metagrossa. Osłabiony Pokemon nie miał za wiele do powiedzenia i musiał wycofać się. Minutę później zniknął w pobliskiej jaskini. Dwójka podróżników usłyszała w tym samym momencie potężny huk dochodzący zza wzgórza.
- Co to było?! – zapytał chłopak.
- Chodźmy...
Ile sił wdrapali się na wzgórze. Doznali szoku. W centrum krateru lewitowała istota, która nie przypominała im nic, co dotychczas znali. Wydawała dziwne dźwięki, których nie mogli zidentyfikować.
- Sprawdzę to coś w Pokedexie. – powiedział mężczyzna.
„Brak danych na temat gatunku. Proszę zaktualizować system.”
- Cholera jasna. Co to jest?!
- Ja...ja chyba wiem. To proroctwo...
Nie dokończyła. Istota zauważyła ich oboje. Potężnym Psycho Boost zniszczyła wszystko w obrębie dwóch kilometrów. Rahl wraz ze swym przyjacielem prawdopodobnie nie przeżyli tak niszczycielskiej fali uderzeniowej. Istota wylądowała na środku krateru. Podeszła do pękniętej kuli, którą trafiła na Ziemię. Swoimi elastycznymi dłońmi podniosłą ją i przemieniła w energię, którą potem pochłonęła. Usłyszała dźwięk nadlatującego helikopteru. Wylądował na urwisku wytworzonym przez Psycho Boost. Wyszła z niej postać podpierająca się laską. Dobrze zbudowany mężczyzna. Nieco wiekowy. Wokół niego kłębiło się od groma zamaskowanych trenerów Pokemon.
- Witaj na Ziemi, o Potężny! – krzyknął w stronę istoty.
Nie uzyskał żadnej odpowiedzi. Kosmiczny stwór wpatrywał się w niego tylko swoimi dwoma hipnotyzującymi ślepiami.
- Nie musiałeś zabijać tych ludzi. Jednakże powiem ci, że nieco mi pomogłeś. – rzekł starzec – Znaleźć ciała! Musimy je mieć! Są one cenniejsze niż wasze wszystkie życia razem wzięte! O Potężny, czekałem na ciebie tyle lat. Zechcesz u mojego boku rządzić światem? Zapewne słyszałeś o wszechwładnym Kyuremie zamieszkującym tutejsze regiony, jednak on jest niczym w porównaniu do ciebie. Spójrz, mam coś dla ciebie.
Wyjął z kieszeni różowozłotą pokemonową kulę. W tym samym momencie zamaskowani trenerzy, którzy otoczyli istotę z każdej strony, wypuścili ze swoich pokeballi różnorakie Pokemony, które zaczęły bez zwłoki atakować ją. Starzec skorzystał z okazji. Rzucił ową kulą przed siebie. Po chwili nieznana światu kreatura została złapana.
Mężczyzna zszedł do krateru w celu podniesienia pokeballa z prawdopodobnie najsilniejszym stworzeniem, które aktualnie znajdowało się na planecie.
- Jesteś mój. Tylko mój. – rzekł i zaczął się diabelsko śmiać jakby posiadł nieśmiertelność...

[ Dodano: 1 Grudzień 12, 20:02 ]
Dzień Pierwszy

Wszyscy na ten dzień czekali. Nie było osoby w Sinnoh, a także w innych regionach, która nie oczekiwałaby rozpoczęcia kolejnych Mistrzostw. Na godzinę przed pierwszym pojedynkiem stadion już pękał od nadmiaru widzów. Kobiety. Mężczyźni. Dzieci. A nawet Pokemony. Każdy czekał na bitwę inauguracyjną, która otworzy zmagania w kolejnej Lidze Sinnoh. Pogoda była doskonała. Niebo było bezchmurne i wiał lekki, przyjemny wiatr. Wśród osób próbujących dostać się na stadion główny był pewien chłopak, a przynajmniej tak można było wywnioskować. Ubrany w srebrny płaszcz nagle zmienił kierunek marszu i poszedł za arenę. Tam wypuścił jednego ze swoich Pokemonów. Chciał z nim porozmawiać.
- Witaj. – rzekł do Rapidasha.
Koń ukorzył się. Płomienie na jego ciele przybrały na sile od ostatnich walk, które stoczył. Spojrzał na trenera.
- Cokolwiek się stanie, zawsze będę z tobą i innymi. Musiałem ci to powiedzieć, gdyż mój stan fizyczny pogarszył się. To wszystko przez... a zresztą nieważne. – powiedział i pogłaskał go po pysku.
Wraz z nim udał się najbliższym wejściem na stadion. Brał udział w turnieju. Po chwili zniknął w tłumie żądnych wrażeń kibiców walk Pokemon...
Na dziesięć minut przez rozpoczęciem pierwszej bitwy światła na arenie zgasły. Jak co roku Garchomp mistrzyni Cynthii miał zaszczyt otworzyć Mistrzostwa. Używając Draco Meteor przywołał deszcz niedużych meteorytów, które rozświetliły spokojne dotąd niebo. Wszyscy wpatrywali się jak zaczarowani w tańczące barwy, lecz była jedna osoba zaciekawiona zupełnie czym innym. Siedział na jednej z trybun prawie w najwyższym rzędzie. Wokół niego znajdowało się kilkanaście innych ludzi, prawdopodobnie była to jego obstawa. Trzymał w ręku pokeballa. Bawił się nim.
- Jeszcze trochę, a przyjdzie czas. Jeszcze trochę. – powtarzał w kółko do siebie – A ty co powiesz? Dlaczego milczysz?
- Jestem tu tylko dlatego, gdyż mnie poprosiłeś. Nie chcę brać udziału w twoich bezmyślnych planach. Rób co chcesz, ale mnie w to nie mieszaj. – odpowiedział mężczyzna ubrany w biały fartuch. Miał na nosie okulary, a za nim unosił się Klinklang.
- Zawsze byłeś taki dobry? Nie wydaje mi się. Dlatego też lepiej nie odzywał się. Niepotrzebnie się pytałem. – rzekł starszy mężczyzna – O, zaczyna się! W końcu coś ciekawszego będzie się działo. Te pokazy są nudne jak flaki z olejem.
Miał rację. Cynthia po krótkiej przemowie odleciała na Garchompie do loży mistrzów, w której zasiadały takie osobistości jak Steven, Iris, Buizel, Kleszczu oraz Clair. Znana wszystkim spikerka Pokefanka wzięła głos. Przedstawiła się i zaprosiła wszystkich gorąco na inauguracyjną walkę, w której brała udział dwójka bardzo interesujących trenerów. Misty z Cerulean City oraz znany już wszystkim Sachees, który po raz trzeci postanowił wziąć udział w zawodach. Podobno mocno trenował do tej edycji Ligi Sinnoh. Zawodnicy pojawili się na dwóch przeciwstawnych końcach areny. Sędzia oznajmił, że walka rozgrywa się trzy na trzy. Wygra ta osoba, która pierwsza wyeliminuje trzy Pokemony przeciwnika.
- A więc zaczynajcie! – krzyknął arbiter.
- Sceptile, idź! – krzyknął jako pierwszy Sachees.
- Togekiss, wybieram cię!
I zaczęło się. To, na co wszyscy tak czekali. Zawody zostały rozpoczęte. Trawiasty stworek nie miał przewagi typu, lecz Sachees był przekonany, że poradzi sobie. Od razu nakazał mu użyć Agility, by mógł bez przeszkód wyprzedzić ruch przeciwnika. Misty jednak nie chciała pozostać bierna. Nie siedziała tylu lat bezczynnie w gymie, a spędziła ten czas na wycieńczającym treningu.
- Nasty Plot! Potem Thunder Wave!
- Leaf Blade z całej siły w brzuch!
Togekiss wzbił się w powietrze i podniósł wskaźnik swojego ataku specjalnego, lecz od razu po tym otrzymała mocny cios od nadciągającego spod niej Sceptile’a. Spadła na ziemię. Ludzie zebrani na trybunach zaczęli zastanawiać się kto ma większe szanse. Zdania były podzielone. Normalny Pokemon zdołał wstać i sparaliżować Sceptile’a, by móc potem bez przeszkód stosować jedną z najskuteczniejszych technik. Paraflinchować.
- Dobrze! Teraz Air Slash! – rzekła Misty.
- Co to to nie. Rock Slide!
Szczerze mówiąc dziewczyna nie spowiedziała się tego. Była niemal pewna, że Sceptile nie dysponuje kamiennym atakiem, który jest super efektywny na latające. Air Slash w wykonaniu Togekiss nie doszedł do skutku, gdyż Sceptile wcześniej użył Agility. Zaczął obrzucać przeciwniczkę wielkimi kamieniami, które wykopywał spod ziemi. Widać było, że długo nie wytrzyma.
- Togekiss, zmieniamy strategię. Fire Blast!
Sachees oniemiał. Zatkało go. Patrzył jak niemal pokonana Togekiss używa jednego z najsilniejszych ognistych ataków. Sceptile stanął w płomieniach. Chłopak odzyskał sprawność działania, gdy zobaczył, że jego Pokemon nie jest w stanie kontynuować walki.
- Wracaj. – powiedział – Charizard, pokaż jej co znaczy być ognistym stworkiem.
Sceptile zamienił się z Charizardem. Rozpoczęła się druga faza walki. Tym razem w powietrzu. Togekiss udawało się unikać Fire Blast za Fire Blastem, lecz na dłuższą metę było to bez sensu. Misty musiała zaatakować. Postanowiła powtórzyć technikę Thunder Wave+Air Slash. Togekiss sparaliżowała Charizarda i już miała przejść do ofensywy, gdy Sachees znowu to zrobił. Rozkazał ognistemu starterowi użyć Rock Slide. Tym razem uderzenie było krytyczne. Latający Pokemon spadł na ziemię.
- Togekiss! Nic ci nie jest? – krzyknęła Misty, ale sędzia ją uprzedził mówiąc, że Sachees prowadzi jeden do zera. Przywołała Pokemona do pokeballa i wysłała kolejnego. Floatzela. Wiedziała, że teraz jej szanse wzrosną, ale Sachees postanowił zamienić Charizarda z powrotem na Sceptile’a. To trochę zbyło z tropu dziewczynę.
- Zacznijmy więc zabawę. Sceptile, jesteś gotowy? – zapytał Pokemona.
Ten kiwnął głową. Stali tak razem i czekali na ruch przeciwniczki. Misty zaatakowała. Nakazała Floatzelowi użyć Crunch, gdyż każdy inny atak nie zadałby praktycznie żadnych obrażeń. Gdy tylko wydra znalazła się metr od Sceptile’a, Sachees wrzasnął ile miał sił.
- Detect! A potem Absorb!
Zablokował Crunch, by potem wyssać z przeciwnika nieco energii przykładając ręce do jego ciała. Misty nie wiedziała, co zrobić. Chyba już pogodziła się z myślą, że Floatzel nie zdziała zbyt wiele. I miała rację. Sceptile ryknął i używając Leaf Blade posłał go do piachu. Nie było nawe czego zbierać. Zrobiło się dwa do zera dla Sacheesa, a ostatnim Pokemonem Misty była Starmie.
- Mamy przewagę! Kontynuujmy dobrą passę! – powiedział Sachees.
- Hah. Ice Beam. Teraz.
Starmie rozłożyła maksymalnie swoje nibynóżki. Jej środek zaczął świecić, a potem wystrzeliła potężnym, lodowym promieniem, który niemal powalił na ziemię Sceptile’a.
- Nieee! Sceptile, wstań! Leaf Storm!
- Protect.
Ostre jak brzytwy liście nie przedostały się przez niewidzialną barierę wytworzoną przez Starmie.
- Zakończmy to. Ice Beam raz jeszcze.
Tym razem już po było wszystkim. Sceptile przyjął na siebie uderzenie, które spowodało nie tylko to, że został częściowo zamrożony, ale też zemdlał. Nie był w stanie kontynuować walki.
Sachees nie był zadowolony z przebiegu pojedynku. Rzucił wszystko na jedną kartę. Pojawił się jego Charizard, który też nie miał zbyt większych szans na pokonanie doskonale przygotowanej do bitwy Starmie. Kilkakrotne użycie Scald pozbawiło go nadziei na zaistnienie w pojedynku. Ostatnim Pokemonem Sacheesa był Nidoking. Przewaga Starmie była druzgocąca.
- Wymyśl coś! Thunder! – krzyknął chłopak.
- Protect. Potem Scald.
Misty, która na początku wyglądała na niezbyt przygotowaną do walki, teraz bawiła się z przeciwnikiem. Robiła, co chciała. Ciągłe używanie Protect irytowało tak bardzo Sacheesa, że stracił panowanie nad sobą. Wodny atak podpalił Nidokinga.
- Earthquake! Szybko!
- Hah. Pokażę ci sztuczkę. Dalej, uderz.
Trzęsienie ziemi nie spowodowało zbyt wiele strat w zdrowiu wodnego Pokemona, ale dosłownie sekundę po ataku Starmie używając Recover znów była w pełni sił.
- Skończmy to. Psychic.
Sachees wiedział, że to koniec. Poniósł porażkę w pierwszym meczu pierwszego dnia zawodów. Wstyd. Nidoking po chwili spadł z wysokości dwudziestu metrów, gdyż Starmie postanowiła puścić go. Misty zmieniła się. Już nie była taka jak kiedyś. Podziękowała chłopakowi za walkę i wyszła ze stadionu. Sachees wezwał Nidokinga do pokeballa i uciekł. Chciał jak najszybciej zniknąć...

W drugim pojedynku dnia brał udział czternastoletni chłopak z Johto pochodzący z Blackthorn, rodzimego miasta mistrzyni Clair. Crimson. Jego przeciwnikiem był zupełnie nikomu nieznany dotychczas Frank Donaghue. Wysoki, szczupły mężczyzna pochodzący z miasta Virbank w Unovie. Miał nadzieję na pokonanie Crimsona i szybki awans do drugiej rundy, lecz mecz dopiero co się zaczął. Na pierwszy rzut poszedł Venusaur młodszego trenera oraz Ampharos Franka.
- Leech Seed! – krzyknął.
- Chyba zwariowałeś. Ampharos, Cotton Guard! Potem Power Gem!
Słychać było śmiech ludzi na trybunach. Kamiennym atakiem na roślinnego Pokemona? Może ma jakąś dziwną strategię. Ale szybko okazało się, że była ona nieskuteczna. Po zwiększeniu obrony uderzył atakiem, który praktycznie nie zadał żadnych obrażeń Venusaurowi.
- Wzmocnimy trochę moc słońca, co ty na to? – zapytał przeciwnika Crimson.
- No w sumie. Chłodno się zrobiło. – odrzekł nieświadomy Frank.
- Sunny Day!
Z rośliny na ciele Venusaura wydobył się promień, który podążył w stronę słońca. Zaczęło ono tak mocno świecić, że niemal oślepiało zebranych na stadionie.
- Chyba przesadziłeś. Czekaj, zdejmę kurtkę.
- Solarbeam! – krzyknął Crimson.
Potężny promień solarny ugodził w Ampharosa. Był na tyle silny, że powalił go na ziemię. Elektryczny Pokemon krzyknął z bólu i czekał na komendę trenera, który teraz był zajęty swoim ubiorem, a nie walką. Kolejny promień dobił go i zrobiło się jeden do zera dla młodszego partycypanta.
- Ej. To nie fair! Ampharos, powrót! Dobrze. Zobaczymy jak sobie poradzisz z nim. Simisear, dajesz!
Na arenie pojawiła się ognisty stworek gotowy do rozprawienia się z Venusaurem. Jednak Crimson nie chciał pozwolić, by ta mogła spokojnie używać wodnych ataków. Zamienił roślinnego startera na Rotoma-Wash.
- My tu walczymy czy wymieniamy się sprzętem AGD? Co to jest?! – zapytał oburzony Frank.
- To jest Rotom pralka. – zaśmiał się przeciwnik – A to jest jego Hydro Pump.
Mały Pokemon wydobył z siebie potężny wodny strumień, który bez problemu trafił w Simisear. Zadał gigantyczne obrażenia, a starszy trener zastanawiał się, co ma zrobić.
- Oj tam oj. Acrobatics, szybko!
Crimson wiedział, że kolejny Hydro Pump wykończy przeciwnika. Los chciał, że latający ruch nie trafił w Rotoma, co znacznie ułatwiło sprawę. Simisear został pokonany, a Frankowi został ostatni Pokemon, którym okazał się Frillish.
- Nie wiem dlaczego startujesz w lidze z takimi słabiakami. Wszystkie te stworki, co masz mają potencjał, a są słabsze od dzikiego Patrata. Zobaczmy, co potrafi ten Frillish. – rzekł Crimson i postanowił znów zamienić Pokemona.
Wybór padł na Weavile’a, którego nazwał Tenebris. Doskonale zareagował. Mroczny stworek bez problemu pokona ducha, którym jest Frillish.
- Shadow Ball! – krzyknął Frank.
- Człowieku... No dobra, widzę, że nie ogarniasz.
Shadow Ball zadało tyle obrażeń, co nic. Crimson poprosił Weavile o Night Slash, które było super efektywne, a rywal patrzył i nie mógł się nadziwić. Powiedział, że to fascynujące i chciałby stoczyć więcej takich pojedynków. Wyszło na to, że w ogóle nie interesował się przebiegiem walki i nawet nie zauważył kiedy Frillish został pokonany.
- Facepalm człowieku...idź do jakiejś szkoły Pokemon czy coś. Wstyd mi za ciebie. – powiedział Crimson i podziękował mu za bitwę. Później oboje wyszli ze stadionu. Młodszy trener postanowił udzielić mu paru lekcji.

Od razu po tym kolejnych dwóch partycypantów weszło na stadion. Zajęli miejsca. Jednym z nich był Piter3232, który pochodził z Kanto. Nic o nim nie było wiadomo. Jego przeciwnikiem był niejaki tajemniczy Megaban. Wysoki, dobrze zbudowany brunet z okularami przeciwsłonecznymi. Miał około dwadzieścia pięć lat i wyglądał na silnego trenera. Już patrząc na niego można było pomyśleć, że ma za sobą mroczną przeszłość. Chwycił jednego z trzech pokeballi, które miał u paska. Spojrzał bez słowa na przeciwnika licząc na cokolwiek. Nic. Zupełna cisza na całym stadionie. Wszyscy byli bardzo zainterosowani, co Megaban pokaże w walce. Jedna osoba na trybunach poruszyła się. Rozpoznała partycypanta.
- On. Co on tu robi?! Co ON tu robi do ciężkiej cholery! Przecież zginął w eksplozji! – wrzeszczał.
Megaban zauważył go. Zwrócił się w jego stronę. Zdjął okulary ukazując blizny wokół oczu. Ich spojrzenia spotkały się.
- Czas zaczynać. – powiedział Megaban.
Sędzia pozwolił na start. Walka rozpoczęła się.
- Sawk. Idź i załatw to szybko. – szepnął do pokeballa M.
Przeciwnik wybrał jako pierwszego Explouda. Nie wiadomo na co liczył wiedząc, że Pokemon normalny nie ma większych szans z walczącym, którym był Sawk. Pokemony zaczęły zawzięcie walczyć. Wymieniały się wzajemnie ciosami, ale było widać, że Megaban chce najpierw ocenić możliwości i potencjał Explouda, znaleźć jego słaby punkt i wtedy uderzyć z całej siły jednym, nokautującym ruchem. Normalny Pokemon zamierzał użyć Hyper Voice, lecz w tym momencie doszło do tego, co planował M.
- Odskocz w prawo. Dokładnie dwa i pół metra. Zwróć się lewym bokiem do Explouda, by zminimalizować ryzyko kontrataku. Close Combat. – rzekł.
Piter3232 nie wiedział właściwie o czym jego rywal mówi, ale chciał się poddać bez walki. Zachęcał swojego Pokemona do szybkiego Fire Blast, lecz nie zdążył. Sawk niczym mistrz karate zaczął zadawać mu szybkie, mocne ciosy po całym ciele.
- Saaaaaaawk! – krzyknął w pewnym momencie, a Exploud runął na ziemię.
- Doskonale. Czekamy na kolejnego. – skwitował M.
Piter3232 wezwał pokonanego Explouda do siebie. Chwilę zastanowił się, co robić. Postanowił użyć Heracrossa wiedząc, że będąc częściowo typem walczącym może coś zdziałać.
Megaban przyjrzał się żukowi.
- Wysoki level. Atak i obrona na niezłym poziomie. Najsłabszy punkt: szybkość i jego róg. Sawk, Ice Punch.
Pokemon bez słowa wykonał polecenie. Podbiegł niczym lampart do przeciwnika i mocno go uderzył. Heracross dopiero po chwili otrząsnął się i zajarzył. Piter3232 wydał mu komendę Megahorn. Jednak nie zauważył, że jego brzuch został zamrożony. To spowolniło go jeszcze bardziej.
- Skuj ten lód dzięki Fire Punch. Zadasz jeszcze większe obrażenia, jeśli go podpalisz. – powiedział Megaban.
Piter3232 czuł się jakby walczył z mistrzem strategii. Postanowił nie przejmować się tym, co robi jego przeciwnik. Poprosił Heracrossa o najsilniejszy Megahorn. Żuk rozpędził się. Już miał zaatakować, gdy M znów odezwał się.
- Chwyć go za róg. Uderz w brzuch Karate Chop i wyrzuć go w powietrze. Gdy będzie opadać, Close Combat.
Sekwencja ruchów była doskonale przemyślana. Chwycenie za róg wybiło z rytmu Heracrossa. Uderzenie w brzuch było bardzo bolesne. Potem żuk znalazł się już w powietrzu. Był tak oszołomiony, że nie mógł uniknąć upadku. Sawk skoczył i zadał trzy kończące ciosy. Heracross spadł jak kłoda. Był nieprzytomny.
Piter3232 westchnął. Zamienił pokonanego stworka na Misdreavus, która była jego ostatnim Pokemonem. Liczył, że walczące ataki będą nieefektywne. Megaban musiałby wymyślić inny sposób.
Jednak on jakby to przewidział. Duch miotał się po całej arenie próbując zadać jakiekolwiek uderzenie. Sawk posługując się na zmianę Ice Punch oraz Fire Punch zadawał coraz większe obrażenia. Walka zmierzała ku końcowi. Chwilę później Misdreavus nie był w stanie już walczyć. Megaban odniósł sukces w pierwszej rundzie. Spojrzał jeszcze na trybunę, na której siedział znany mu mężczyzna i bez słowa wyszedł ze stadionu.

Czwartą, przedostatnią walką dnia było spotkanie znanego wszystkim doskonale Jamesa z Team Rocket, który podobnie jak Sachees startował już trzeci raz z rzędu w Lidze Sinnoh. Jego przeciwnikiem był nie kto inny jak Archie, były lider Team Aqua, który niegdyś próbował obudzić mistyczną Kyogre chcąc zatopić cały świat. Archie z Jamesem już raz się spotkali, lecz oboje nie wspominają tego miło. Woleliby o tym zapomnieć i nigdy więcej nie musieć patrzeć na siebie. Ale musieli, takie zasady. Poddanie meczu nie wchodziło w grę, gdyż wprowadzono nowe zasady, które zabraniały przyznawania walkowerów. Każda walka musi zostać przeprowadzona.
- James to wygra, czuję to w kościach. – rzekł Meowth do Jessie.
Siedzieli obydwoje na zachodniej trybunie i jak zwykle objadali się darmowymi smakołykami. Roznosili bowiem różne kanapki widzom zebranym na stadionie.
- No nie wiem, Meowth. Nie wiadomo czym dysponuje Archie. A tak w ogóle to nie lubię. Jest taki...jakiś. – powiedziała Jessie.
Chwilę potem walka rozpoczęła się. Były lider Team Aqua na swojego pierwszego Pokemona wybrał Mightyenę. James natomiast postanowił użyć pomocy Cacturne’a, który już nie jeden raz uratował mu skórę. Dwa mroczne stworki stanęły na przeciwko siebie.
- Zaczynajmy! Mightyena, Take Down! – krzyknął Archie.
- Unik! Potem Leech Seed! – skontrował James.
Cacturne zdołał w ostatniej chwili uniknąć dość silnego ataku, a następnie obrzucił przeciwnika nasionami, które co turę będą odbierać mu trochę punktów życia na korzyść dla nokturalnego stworka.
- Take Down, jeszcze raz! Tym razem traf! – powiedział Archie.
Mightyena wyskoczyła w powietrze i faktycznie udało się jej teraz trafić prosto w Cacturne’a. Przygwoździła go do podłoża. Recoil zabrał trochę punktów zdrowia wilkowi, a Leech Seed zaczęło działać na korzyść dla Jamesa.
- Drain Punch! – rzekł zafascynowany.
Cacturne z trudem wydobył jedną dłoń spod ciała Mightyeny i walnął ją w szyję. Ta aż zaskomlała i odskoczyła do tyłu. Nie spodziewała się czegoś takiego, tak samo Archie, który nie mógł w to uwierzyć.
- Swagger! Zrobimy to po swojemu. Potem Crunch!
Leech Seed cały czas sukcesywnie osłabiało wilka. Swagger drastycznie podniósł atak Cacturne’a, ale wyprowadziło go z równowagi. Kręciło mu się w głowie, co mogło źle się odbić na efektywności walki. Niestety plan Archiego nie wypalił. Cacturne owszem był w gorszej sytuacji, ale zdołał wykonać cios, który był wzmocniony przez Swagger. Drain Punch zwaliło Mightyenę z nóg. James wygrywał jeden do zera, lecz prawdziwa walka dopiero się zaczęła. Trener z Team Aqua wysłał do walki Crobata, który okazał się być o wiele, wiele szybszy niż nokturalny stworek niebieskowłosego mężczyzny.
- Na początek Air Slash. Pokaż mu, że nie jesteś byle Crobat. Jesteś lepszy niż wszystkie inne! Uderz z całej siły!
James znalazł się w kłopotliwej sytuacji. Próbował na szybko coś wymyślić, lecz do głowy przychodziło mu tylko jedno.
- Uciekaj! Uciekaj ile masz w sił w nogach! Ja postaram się w tym czasie wpaść na coś lepszego! – krzyknął.
Cacturne zaczął biegać po stadionie próbując za wszelką cenę uniknąć ciosu Crobata. Na domiar złego kręciło mu się jeszcze w głowie. Niestety potknął się i upadł.
- Sucker Punch! – odezwał się James – Użyj Sucker Punch!
Archie zrobił się biały na twarzy, nie sądził, że Cacturne zna atak o wyższym priorytecie. Nakazał zaprzestać Crobatowi atakowania, ale było już za późno. Nietoperz zbliżył się na niebiezpeczną odległość i szykował się do zadania ciosu. Trawiasty Pokemon odwrócił się jakby w spowolnionym tempie. Wyprowadził cios w głowę Crobata...
Spadł na ziemię. Miotał się bezradnie.
- Cholera jasna. Poison Fang!
James widząc, że jego Pokemon długo nie pociągnie postanowił skorzystać z okazji. Wiedział, że minie trochę czasu nim Crobat wzbije się ponownie w powietrze i zaatakuje.
- Przepraszam! Destiny Bond! – powiedział ze łzami w oczach.
Nietoperz podleciał do Cacturne’a. Boleśnie go ugryzł w szyję wprowadzając toksynę w jego organizm. Chwilę później mroczny stworek bezwiednie upadł na ziemię z zamkniętymi oczyma. Na skutek użycia Destiny Bond Crobat spadł tuż obok nie. Oby dwa zemdlały.
- James jednak potrafi walczyć. Nie wiedziałem, że posunie się do ostateczności. Ciekawe czy ma plan zapasowy. – rzekł Meowth do Jessie opychającej się ciastkami – Nie żryj tyle. Przytyjesz i będziesz nas męczyć znowu jaka ty gruba.
Oberwał za to mocno po głowie do dziewczyny, której usta wypełnione były nadzieniem pączka.
- Zajmij się sobą. Odpierwiastkuj się ode mnie i oglądaj, co robi James. – skwitowała ostro.
Archiemu został ostatni Pokemon, którym był Tentacruel. Był ogromny i ściekał z niego toksyczny płyn. Niebieskowłosy trener jednak nabrał pewności. Wysłał do walki Chimeco, psyczninego stworka, który miał jako taką przewagę typu nad trującym przeciwnikiem.
- Ten mały nie ma szans z moim wodnym Pokemonem. Toxic! – krzyknął Archie.
Oślizgła meduza wystrzeliła w stronę Chimeco toksyczny płyn, który niemal natychmiast otruł go.
- Nie martw się! Psychic!
Jednak psychiczny atak nie doszedł do skutku. Tentacruel okazał się poniekąd defensywnym Pokemonem znającym Protect, który obronił się.
- Hydro Pump! – wrzasnął członek Team Aqua – Zrób wszystko, by go pokonać!
Meduza wystrzeliła strumień wody, który ugodził otrutego Chimeco. Ten ledwo wytrzymał cios, ale nadal trzymał się w powietrzu. Na całe szczęście nie spadł. Gdyby tak się stało, Tentacruel mógłby spokojnie go dobić.
- Jeszcze raz, Psychic!
Znowu to samo. Protect i Hydro Pump. Tym razem hydropompa była o wiele silniejsza. Psychiczny Pokemon niestety spadł na ziemię, a trujący stworek dzięki Wrap pozbawił go szans na kontynuowanie walki. Doszło do remisu, ten kto wygra kolejną partię wygra i awansuje do drugiej rundy Ligi Sinnoh. Jamesowi został Pokemon, który jeśli oberwie z Hydro Pump, zostanie pokonany.
Growlithe.
- Idź, Growlie! Pokaż mu!
Archie zaśmiał się.
- Chyba żartujesz. Hydro Pump! Wyeliminuj tego żałosnego pieska!
Nagle u swoich stóp James zauważył pewien nieznany mu dotąd kamień. Podniósł go i zauważył wyryty na nim płomień. To mogło znaczyć tylko jedno.
- Growly, łap!
Growlithe cudem uniknął nokautującego ciosu i złapał w powietrzu Fire Stone. Wylądował z nim w zębach tuż na przeciwko wściekłego Tentacruela. Jego ciało zaczęło świecić się. Po chwili już nie był małym Growlym. Był ogromnym, ziejącym ogniem Arcanine’em. Zawarczał głośno.
- Growly! Nie mogę w to uwierzyć. – powiedział James wyjmując Pokedex z kieszeni.
- Co to za cyrk! Proszę o zdyskwalifikowanie tego zawodnika! Ten kamień nie należał do niego! – rzekł zdenerwowany Archie.
- Wszystko, co znajduje się na płycie stadionu może zostać użyte podczas walki. Nawet przedmioty takie jak kamienie ewolucyjne, drogi partycypancie. – zauważył sędzia.
James po sprawdzeniu ataków był pewny, co musiał zrobić.
- Wild Charge! Wiem, że dasz radę!
- O nie! Nie, nie, nie! Hydro Pump!
Arcanine’a pochłonęły błyskawice. Zawył i zaczął biec w stronę Tentacruela, który wypalił hydropompę. W momencie, gdy pies oberwał wodnym atakiem doszło do wybuchu, cały stadion został spowity przez czarny dym. Było tylko słychać jak meduza wydaje dziwne, niezidentyfikowane dźwięki. Znowu Arcanine zawył...
Gdy dym opadł Archie, James oraz wszyscy zebrani na stadionie mogli w końcu zobaczyć, co się stało. Tentacruel leżał rozpłaszczony na ziemi, a „Growly” stał tuż obok niego. Ciężko dyszał, ale trzymał się. To mogło znaczyć tylko jedno. Wild Charge powaliło meduzę. Jeden nokautujący atak, o którym myślał James. Wygrał.
Rozżalony i wściekły Archie wezwał Tentacruela do pokeballa i nie żegnając się nawet z wygranym opuścił stadion. Meowth i Jessie byli zdumieni tym, co zaszło. Wpatrywali się w Arcanine’a, którego tulił James. Łzy spływały po policzkach. Był szczęśliwy jak nigdy...

Tak oto kończy się pierwszy dzień zmagań w Lidze Sinnoh. Do grona uczestników drugiej rundy awansowali: Misty, Crimson, Megaban oraz James. Kto będzie kolejny, a kto odpadnie? Kim w rzeczywistości jest mężczyzna w srebrnym płaszczu? Tego dowiedzie sie już wkrótce...

[ Dodano: 1 Grudzień 12, 20:03 ]
Dzień Drugi


Castelia City

Kapuczino wraz z Maddoxem, Paulem i Ashem wyszli ze statku na ląd. W porcie czekał już na nich nie kto inny jak sam Ghetsis ze swoją strażą przyboczną odziany w brązowy płaszcz. Podszedł do Kapuczino i wyciągnął ku niemu dłoń.
- Witaj, starcze. – odpowiedział i uścisnął pomarszczoną rękę Ghetsisa. – Zapewne wiesz z jakiego względu jesteśmy w Unovie. Chodźmy do kanałów. Czeka tam na nas Achroma.
Wszyscy udali się do podziemi pod Castelia City. Śmierdziało zgnilizną na kilometr, ale Kapuczino jakby wiedział, gdzie iść. Prowadził kolumnę ludzi do wielkiej jaskini. Gdy już byli blisko, usłyszeli tajemniczy głos wydobywający się z komnaty.
- Zapraszam. Zapraszam do środka.
Z ciemności wyłonił się szczupły mężczyzna ubrany w biały fartuch. Miał na nosie okulary. Charakterystyczny, zaczesany, błękitny kosmyk włosów wskazywał, że to osoba, której Kapuczino szukał. Przywitał się z nim tak jakby znali się już kilka dobrych lat, lecz to było ich pierwsze spotkanie.
- Achroma to osoba, która pomagała mi odnaleźć syna. To on dawał mi wskazówki, gdzie SmaLL może się znajdować. – wyjaśnił pokrótce Kapu – Przejdźmy do rzeczy. Ghetsis zaprowadzi nas do tajemniczego miejsca w Unovie, a ty, Achromo, będziesz jak zawsze źródłem informacji, co i jak trzeba wykonować. Oczywiście nie za darmo. Oferuję zapłatę.
- Nie potrzebuję pieniędzy, a jedynie szczerości. Jeśli dobrze myślę, planujesz schwytać to stworzenie i doprowadzić do... – Achroma nie zdążył dokończyć, gdyż wokół pojawili się członkowie Shadow Triad.
- Co się stało? – zapytał Ghetsis.
- Mistrzu, mieliśmy włamanie na nasz statek. Jakiś młodzieniec złamał kod i dostał się do środka. Nie mamy pewności kto to.
- W takim razie muszę was opuścić. Kapuczino, Achromo, to był zaszczyt. Na dniach udamy się do tego miejsca i poznamy genezę smoczej teorii ewolucji.
Tymi słowami starzec zakończył i zniknął w odmętach jaskini wraz ze strażą przyboczną i Shadow Triad. Została czwórka zatrutych i Achroma.
- Jak się miewa twój syn? – zapytał.
- Dobrze, ale on nic nie wie o moich działaniach. I lepiej niech tak zostanie. Mógłby mi przeszkodzić, a wtedy musiałbym go uciszyć. Nie chcę tego robić. Skupmy się na naszej misji. Maddox, dzięki toksynie stałeś się nieczuły i wredny dla swoich Pokemonów. Pamiętam jak chciałeś porazić prądem Sceptile’a. Dlatego też dostaniesz coś o wiele potężniejszego niż ten roślinny starter rodem z Hoenn. Paul, ty potrzebujesz nabrać ponownej odwagi i pewności siebie, dlatego dostaniesz coś odpowiedniego, co sprawi, że znów staniesz się bezwględnym trenerem. Ash... twoja inteligencja... zasługujesz na niego. Achromo, daj im smoki.
Profesor wyjął z kieszeni trzy pokeballe. Wręczył po jednym każdemu z mężczyzn.
- Zweilous dla Maddoxa. Fraxure dla Asha. Gabite dla Paula. Wszystkie trzy smoki posiadają moc, o której każdy inny mógłby tylko śnić. Nie myślcie, że są genetycznie usprawnione, nie robiłbym takich eksperymentów. Po prostu dużo wycierpiały w swoim życiu. Ghetsis uwolnił je od ich dotychczasowych trenerów, nie mogłby dalej z nimi być. Opiekujcie się nimi.
- A co z wycieczką do... – nie dokończył Kapuczino.
- Bądź cierpliwy. Twoje plany są wykonalne, lecz musimy poczekać na Ghetsisa. Muszę cię jednak ostrzec. W tej krainie drzemie mistyczna moc, potężniejsza niż jakakolwiek inna na świecie. Odkąd Reshiram i Zekrom są wolni, a musisz wiedzieć, że Tobias uwolnił Reshirama, a Zekrom pod wpływem mocy Giratiny wyzwolił się spod kontroli Cyrusa, dzieją się tam dziwne rzeczy. Musisz być albo szalony albo niespotykanie odważny, jeśli chcesz wkroczyć na tą wyspę.
- To jedyny sposób, by zemścić się. A zemsta jest słodka... – rzekł Kapuczino – Chcę zdobyć tego dżina za wszelką cenę... Paul, możesz wracać do Veilstone. Opiekuj się Gabite’em. Maddox, wiem, że startujesz ponownie w Lidze Sinnoh. Zweilous może ci się przydać. Ja sam...udaję się z Raichu i Achromą na wyspę. Wrócę na swój mecz z Adre94nt. Ash, powodzenia.
Paul, Maddox oraz Ash pożegnali się z resztą. Corless spojrzał na Kapuczino.
- Czy na pewno jesteś gotów? Jak dotąd nikomu nie udało się pokonać nawet jednego z dżinów, a co dopiero trzech.
- Tak. Tym sposobem udowodnię tym, co we mnie nie wierzyli, że stać mnie na wszystko. Masz namiary, gdzie obecnie ukrywa się Butler? Mam z nim do pogadania.
- Z tego, co mi wiadomo otworzył cyrk w Nimbasie. Zarabia na życie bawiąc publiczność.
- Jak zwykle. Stary, cwany Butler żerujący na ludzkiej naiwności. Dzięki za wszystko.
Skinął głowę i skierował się ku wyjściu z kanałów pod Castelią. Udał się do swojego mieszkania na przeciwko elektrycznego gymu, w którym jego narzeczona Kamitsure prowadziła obecnie walkę. Wyjął z szafy połyskujący, żółtoczarny kombinezon. Ubrał go i przejrzał się w lustrze. Na piersi widniał emblemat błyskawicy.
- Nareszcie. Drżyjcie wy, którzy podnieśliście na mnie rękę. Już niedługo wszyscy dowiedzą się jaka moc drzemie w elektryczności. Był Team Rocket, Team Aqua i Magma, Team Galactic, Team Plasma...czas na nowy rozdział w kreowaniu rzeczywistości. Czas zacząć.
Wyjął jedną z książek na półce, co spowodowało przesunięciem się całego regału. Kapuczino zszedł ukrytymi schodami do piwnicy kamienicy.
- Gdyby nie ty, o królowo elektryczności, nie byłbym w stanie tego zbudować. – rzekł spoglądając na wielką, żelazną konstrukcję.

***

Drugi dzień mistrzostw regionu Sinnoh powoli rozpoczynał się. Ludzie zaczęli przybywać na stadion centralny i zajmować co lepsze miejsca. Wszyscy oczekiwali pojedynków z udziałem pretendentów do tytułu, a wśród nich byli niejaki Klimuk777, który w zeszłym roku miał nie lada szansę na końcowe zwycięstwo. Jednak pierwszym spotkaniem, które musiało dojść do skutku była bitwa między tajemniczym Invisiblusem, mężczyzną odzianym w biały płaszcz i kaptur ukrywający twarz. Wjechał na stadion na swoim Rapidashu powodując, że publiczność od razu go polubiła. Szczególnie kobiety były zainteresowane prawdziwym obliczem trenera. Gdy zszedł z konia podszedł do swojego przeciwnika, Polaka2456.
- Witaj. Dziś ja będę miał okazję z tobą walczyć. Mam nadzieję, że to będzie dobry pojedynek. – powiedział i uścisnął mu dłoń.
Młodszy chłopak odwzajemnił uścisk. Invisiblus wrócił na swoje miejsce i nim sędzia zezwolił na rozpoczęcie walki, ten podniósł rękę chcąc coś ogłosić.
- Tak? – zapytał arbiter.
- Chciałbym, by ta bitwa odbyła się na nieco innych zasadach, jeśli mi pozwolisz. Mam ze sobą sześć Pokemonów. Pragnę, by mój rywal wybrał trójkę, z którymi będzie chciał walczyć. Czy to możliwe?
- Skoro tak to nie widzę przeszkód. Czy Polak2456 zgadza się?
- Jasne! Będę miał przewagę! – krzyknął głośno.
Invisiblus klepnął lekko w prawy bok Rapidasha, by ten zajął miejsce przed nim. Wypuścił pozostałe pięć Pokemonów, którymi były Arcanine, Ninjask, Leafeon, Shiftry oraz Ninetales.
Po chwili namysłu Polak2456 dokonał wyboru.
- Wybieram Ninjaska, Arcanine’a oraz Ninetalesa. Wyglądają na najsłabsze.
Invisiblus zaśmiał się pod nosem ukazując kosmyk zielonych włosów, którego bardzo szybko schował z powrotem pod kaptur.
- Więc niech tak będzie. Leafeon, Shiftry, Rapidash, powrót.
- Zaczynajcie! – krzyknął sędzia.
- Jako pierwszego użyję Drapiona. Accupressure! – wrzasnął Polak2456.
- Zatem ja wybieram Ninetalesa. Użyj swojej zdolności, by rozświetlić pochmurne nad nami niebo!
W ciągu paru sekundy unikalne ability lisa, Drought, spowodowało, że temperatura wzrosła o prawie dziesięć stopni w skali Celsjusza, a wszystkie chmury zniknęły.
- Cholera, niedobrze. Earthquake!
Drapion zaczął trząść ziemią chcąc wyprowadzić z równowagi Ninetalesa, lecz ten bez żadnej komendy trenera wyskoczył w powietrze. Polak2456 oraz wszyscy kibice na stadionie zobaczyli coś niespotykanego. Lis wybił się używając swoich siedmiu ogonów i opadając z powrotem na ziemię prawie spalił Drapiona na wiór dzięki Fire Blast. Wylądował tuż za ledwo stojącym na nogach skorpionem.
- Chwyć go! – krzyknął młodszy trener.
Tym razem Drapion był zwinniejszy. Wcześniejsze użycie Accupressure zwiększyło jego szybkość. Z całej siły chwycił Ninetalesa swoim potężnym ogonem.
- X-Scissor!
- Przyjmij cios.
Sędzia osłupiał. Może robaczy atak nie jest super efektywny na ogniste Pokemony, ale samo przyzwolenie na oberwanie jest dość rzadkie. Drapion zaatakował, ale tym samym uwolnił Ninetalesa z uścisku. A o to chodziło Invisiblusowi.
- Inferno. – szepnął, by tylko lis mógł usłyszeć, co mówi.
Ninetales rozprostował wszystkie siedem ogonów, które były rozgrzane do czerwoności. Oczy zmieniły barwę z czarnej na pomarańcz. Buchnął z pyska ogromnym płomieniem, który przybrał formę okręgu uniemożliwiając przeciwnikowi ucieczkę. Polak nie wiedział, co robić. Chciał z początku wezwać Drapiona do pokeballa, ale nie chciał się wycofywać w taki sposób. Skorpion cierpiał z gorąca i zbliżających się płomieni, które lada moment w niego uderzą. Został podpalony.
- Starczy. Myślę, że Drapion ma dość. – rzekł Invisiblus, a Ninetales wessał z powrotem płomień uwalniając przeciwnika.
- Co ty robisz?! Walcz jak mężczyzna! – wydarł się Polak2456.
Jednak w tym samym momencie skorpion upadł na ziemię. Zemdlał z powodu poparzeń.
Walka trwała dalej z prowadzeniem Invisiblusa jeden do zera. Drugim Pokemonem młodszego partycypanta był Dragonite, a jego rywal zamienił Ninetalesa na Arcanine’a. Była to celowa zagrywka.
- Mamy przewagę. Teraz już na pewno wygramy! Aqua Tail, smoczku!
- ExtremeSpeed! – odezwał się Invisiblus.
W momencie, gdy Dragonite szykował się do zadania ciosu, sam go przyjął. Atak priorytetowy Arcanine’a może nie zadał dużych obrażeń, ale postawił Polaka2456 w trudnej sytuacji. Wiedząc, że ilekroć będzie chciał atakować Aqua Tail będzie zdany na ExtremeSpeed, posunął się do ostateczności.
- Outrage! – krzyknął.
- Wild Charge, Arcanine.
Dragonite’a pochłonęła niebieska poświata pochodząca z jego wnętrza. Wzrok się wyostrzył. Wzleciał wysoko i zaczął szybować w stronę ognistego psa, który był gotów skontratakować. Doszło do zderzenia i małego wybuchu, lecz smok zdołał szybko uciec. Oberwał z elektrycznego ataku, lecz mogło to się gorzej skończyć.
- Będziemy tak atakować do skutku! Jeszcze raz!
- Czekaj. Po prostu czekaj i unikaj ruchów wroga... – szepnął Invisiblus.
Kilkukrotne użycie Outrage przez Dragonit’a zaskutkowało zmęczeniem. Smok musiał wylądować i chwilę odpocząć. Kręciło mu się w głowie.
- No ok. Użyj Roost. – rzekł jego trener.
- Teraz. Użyj całej swojej mocy. Outrage!
Arcanine z całej siły uderzył w Dragonite’a. Niemal wbił go w bandę. Smoczysko nie miało najmniejszych szans na kontynuowanie walki, a Polakowi2456 został ostatni, trzeci Pokemon. Okazał się nim Garchomp. Natomiast Invisiblus zamienił dyszącego psa na Ninjaska.
- Hahahaha! To jakiś żart chyba. Fire Fang!
- Żart, powiadasz. Protect! Potem Swords Dance!
Ninjask wytworzył przed sobą niewidzialną tarczę, od której odbił się Garchomp. Przewrócił się. Trzmiel w tym czasie dzięki ability Speed Boost podniósł statystykę szybkości oraz dzięki Swords Dance wzmocnił atak.
- Wiem, że teraz Protect może nie udać się. Garchomp, Fire Fang jeszcze raz!
- Baton Pass! Zamień się z Arcanine’em.
Na miejscu Ninjaska pojawił się pies, który niedawno pokonał Dragonite’a. Wszystkie wzmocnienia dokonane przez trzmiela teraz przeszły na ognistego Pokemona. Fire Fang nie zadało praktycznie żadnych obrażeń.
Z ruchu ust Invisiblusa można było odczytać jedno słowo. Outrage. Arcanine był o wiele szybszy, a zwiększony atak pozwolił na wyeliminowanie z walki Garchompa jednym ruchem. Nie było co po nim zbierać. Polak2456 przegrał zero do trzech, ale robił, co mógł. Podziękował przeciwnikowi za walkę i wyszedł. Invisiblus wsiadł na Rapidasha i pozdrawiając widownię odjechał.

Drugi pojedynek dnia zapowiadał się równie ciekawo, co pierwszy. Brała w nim udział dwójka młodych chłopaków pochodzących z tego samego regionu. Eric vel Solosis ze Snowpoint City oraz Zachary Black (Latios) z miasta Veilstone, który pomimo młodego wieku wiele już przeszedł. Oby dwoje byli już na stadionie chcąc rozpocząć walkę. Sędzie podniósł obie chorągiewki i zaczęło się.
Zachary wybrał Electivire’a, natomiast Eric Swamperta. Nic nie wskazywało na to, że któryś z Pokemonów już na starcie osiągnie przewagę. Jednak wszystko jest możliwe, a nikt nie jest w stanie przewidzieć jakie ruchy zna stworek przeciwnika.
Waterfall w wykonaniu Swamperta było bardzo silne, lecz nie robiło to na elektrycznym Pokemonie większego wrażenia. Odwdzięczał się silnym Cross Chop za każdym razem. Nie było widać kto wysuwa się na prowadzenie, a kto mógłby przegrać. Thunderpunch było zupełnie nieefektywne z uwagi na ziemny podtyp Swamperta. Jednak w końcu Zachary wpadł na pewien pomysł, który postanowił wcielić w życie. Zapomniał, że Electivire umie ten ruch.
- Podbiegnij do niego! Nic ci nie zrobi, nie zna żadnego ataku, który mógłby ciebie pokonać! Walnij w niego Ice Punch!
- Nie zna? Swampert, Earthquake!
- Skocz w powietrze!
- Skoro tak, to użyj Mud Bomb! Strzel mu prosto w twarz!
Electivire uniknął trzęsienia ziemi, lecz oberwał błotną bombą, która oślepiła go. Nie widział, gdzie znajduje się jego przeciwnik, a Eric zyskał tak wyczekiwaną przez niego przewagę. Nakazał użyć ponownie Mud Bomb. Jednak elektryczny Pokemon intuicyjnie przesunął się unikając prawdopodobnie nokautującego ciosu.
- Ice Punch! Jest dokładnie cztery metry na wprost ciebie!
Electivire ruszył przed siebie w stronę przestraszonego Swamperta. Uderzył w niego z całej siły zabierając ponad połowę punktów życia. Zrobiło się dość niebezpiecznie.
- Kontratakuj! Zrób cokolwiek! – krzyknął bezradny Eric.
Elektryczny stworek nie przestawał uderzać, dopóki jego przeciwnik nie padł nieprzytomny na ziemię. Zachary nie mógł uwierzyć jaką siłą dysponuje Electivire. Nie spodziewał się takiej zawziętości z jego strony, która doprowadziła do zwycięstwa i wysunięcia się na prowadzenie jeden do zera. Przeciwnik wezwał pokonanego Swamperta i zamienił go na Froslassa.
Jak się okazało był to znakomity wybór. Duch był odporny na walczące ruchy, lecz niestety nie dysponował taką ogromną siłą jak jego rywal.
- Hail! – krzyknął Eric.
Niebo, które jeszcze przed chwilą było bezchmurne zrobiło się czarne. Zaczął padać ciężki grad, który ranił Electivire’a. Froslass dzięki ability Snow Cloak stał się trudnym przeciwnikiem.
- Thunder. Walnij w niego piorunem! – powiedział Zachary zakładając bluzę z długim rękawem, gdyż zrobiło się naprawdę zimno.
Elektryczny Pokemon naładował swoje akumulatory i skierował błyskawicę w stronę Froslassa. Niestety nie trafił, evasion ducha jeszcze bardziej wzrosło na skutek użycia Double Team. Eric postanowił wykończyć przeciwnika w dość oryginalny sposób. Zmęczyć go, a potem dobić jednym atakiem. Wszystko zaczęło nabierać sensu. Pokemon Zachary’ego musiał wyeliminować wszystkie klony Froslassa po kolei, licząc, że trafi w prawdziwego.
- Shadow Ball!
Jeden z duchów znajdujący się za Electivire’em wyszedł z szeregu i zaatakował pełną mocą. Shadow Ball zadało krytyczne obrażenia, lecz nie pokonało elektrycznego stworka.
- Odwróć się! Thunderpunch!
Tym razem udało się trafić, lecz kontratak był niemal natychmiastowy. Ice Beam skonstruowany z lecącego z nieba gradu ugodził go. Opadł na ziemię. Nie mógł dalej walczyć. Zrobiło się jeden do jednego i walka zaczęła nabierać rumieńców. Zachary był zmuszony użyć drugiego Pokemona, którym był Drapion. Mroczny Pokemon z pewnością już na starcie zyskał dużą przewagę nad duchem. Eric jednak nie dał tego po sobie poznać i rzucił wszystko, co miał przeciwko skorpionowi.
- Double Team jeszcze raz! Potem Ice Beam!
- Użyj X-Scissor na każdym klonie po kolei. Lodowy promień nie powinien zadać tobie dużo obrażeń, ale spróbuj go ominąć.
Robaczy atak sukcesywnie eliminował każde widmo po kolei, lecz gdy Drapion był tym zajęty, Froslass przeszedł do ofensywy i zaatakował Ice Beam. Skorpion nie miał jak się obronić i musiał przyjąć na siebie atak. Całe szczęście, że nie został zamrożony. Po rozprawieniu się z klonami w końcu zauważył, w którym miejscu znajduje się prawdziwy Froslass. Stał nieco z prawej strony za nim. Udawał, że go nie widzi, a Zachary w mgnieniu oka wydał polecenie.
- Crunch! Szybko nim cokolwiek zrobi!
Dzięki elastycznemu ciału zwrócił się w jego stronę. Wysunął maksymalnie szyję i wtopił swoje zęby we Froslassa, którym potem rzucił o bandę.
- Zakończ to! Fire Fang!
Podbiegł do omdlałego ducha i ponownie go ugryzł, lecz tym razem używając ognistego ataku. Lodowy Pokemon został pokonany, Ericowi został ostatni stworek, a Zachary prowadził dwa do jednego. Los chciał, by tym ostatnim był Gallade, walczącopsychiczny Pokemon.
- Spróbujemy naszej strategii, którą trenowaliśmy tyle czasu. Wyskocz w powietrze jak najwyżej potrafisz. Potem dwukrotnie wystrzel w przeciwnika Focus Blast. Wyląduj tuż za nim i wyssij z niego życie używając Drain Punch.
- Brzmi imponująco. Drapion, Hone Claws! Dwa razy! Potem Accupressure! Gdy będzie strzelać zwiń się w kłębek. Gdy wyląduje, Crunch w niego!
Gallade wyskoczył i rozprostował ramiona. W tym samym momencie skorpion dwukrotnie użył Hone Claws i niewyobrażalnie zwiększył swój atak. Accupressure zwiększyło mu trochę obronę fizyczną, która w tym przypadku na niewiele się przydała. Walczący Pokemon wystrzelił Focus Blast, Drapion zwinął się w kłębek chcąc zminimalizować obrażenia. Kula walczącej energii trafiła w niego, doszło do wybuchu. Gallade wylądował w pyle za przeciwnikiem i już miał wyssać z niego życie, gdy z piaskowej mgły zauważył głowę Drapiona. Chwycił go zębami i mocno ścisnął uniemożliwiając na zrobienie czegokolwiek. Rzucił nim kilka metrów dalej.
Sędzia podszedł do ledwo trzymającego się na nogach Gallade. Zauważył, że długo nie wytrzyma.
- Swords Dance! – krzyknął Eric – Drain Punch jeszcze raz!
W momencie, gdy ten tańcem wzmacniał swój atak, Drapion chwycił go ogonem.
- Wykończ go. Cross Poison!
Trujący znak X przeszedł przez ciało Gallade, który mimo przewagi typu nie wytrzymał. Skorpion puścił go i wszystko wskazywało na to, że walczącopsychiczny stworek nie jest w stanie kontynuować walki. I tak właśnie było. Upadł na ziemię. Eric poniósł porażkę jeden do trzech, lecz miał okazję walczyć z wyjątkowo dobrym trenerem. Oboje byli zadowoleni z przebiegu walki, Zachary jednak o wiele bardziej. Wygrał i awansował do drugiej rundy.

Na stadion weszło dwóch zawodników. Jednym z nich był młody chłopak, Sedzia555, natomiast drugim tajemniczy naukowiec, Achroma. W towarzystwie swojego lewitującego przyjaciela, Klinklanga, zajął miejsce w odpowiednim miejscu. Sedzia555 wyglądał na zdeterminowanego, lecz obawiał się jakie Pokemony ma jego przeciwnik.
- Witaj, młodzieńcze. Będziesz miał okazję zawalczyć ze mną. Któż wygra? Nie wiem, ale pragnę, by ta walka była udana. Liczę, że pomożesz mi w tym i nie zawiedziesz moich oczekiwań.
- Nie wiem w sumie o czym do mnie mówisz. Walczmy! – krzyknął chłopak.
- Jak sobie życzysz. Beheyeem, wybieram cię!
Jego przeciwnik natomiast wybrał Pikachu i ostatni pojedynek dnia rozpoczął się. Psychiczny Pokemon ganiał po całej arenie za elektryczną myszą próbując wycelować Psychic, lecz Pikachu był niespodziewanie szybki i zwinny. Każda próba psychicznego ruchu kończyła się fiaskiem, jednakże Achroma nie był głupi i wszystko dokładnie przeanalizował.
- Beheyeem, Calm Mind!
- Teraz! Masz okazję! Thunderbolt w niego!
Wiązka energii elektrycznej niestety nie trafiła w Pokemona starszego z trenerów. Beheyeem uniknął ataku i podniósł statystyki specjalnego ataku i obrony.
- Nie powinno być teraz żadnego problemu. Energy Ball.
- Quick Attack!
Wszystko jakby odwróciło się o trzysta sześćdziesiąt stopni. Pikachu stracił szybkość i nie był w stanie zaatakować Beheyeem, który wystrzelił wprost w niego kulą zielonej energii. Uderzenie było naprawdę silne, a elektryczna mysz upadła na ziemię...
- Pikachu! Czy wszystko w porządku? – zapytał Sedzia555 swojego Pokemona, ale musiał pogodzić się z porażką. Żółty stworek nie był w stanie dalej uczestniczyć w walce.
- Dobra prezencja twojego stworka. Był naprawdę dobry. Pokaż, co tam jeszcze chowasz w rękawie. – rzekł Achroma.
Sedzia555 zacisnął pięści i wysłał do walki Phanpy. Słonik był śliczny, ale liczył, że pokaże się z dobrej strony podczas walki.
- Rollout! – krzyknął.
W tym momencie Achroma wezwał do siebie Beheyeem. Zastąpił go potężnym Metagrossem. Sedzia555 przez chwilę liczył, że uda mu się nawet wygrać całą walkę, lecz gdy zobaczył stalowego kolosa, mina mu zrzedła. Rollout w wykonaniu Phanpy nie zrobiło totalnie nic Metagrossowi, który jedynie stał i czekał na komendę swojego trenera.
- Oszczędzaj siły. Użyj Rock Slide. – rzekł naukowiec.
Metagross psychicznymi mocami wydobył spod ziemi kilka kamieni i rzucił nimi w stronę Phanpy’ego. Słonik mógłby uniknąć ataku, gdyby był bardziej wytrenowany, lecz niestety jego przygotowanie do walki było nie wystarczające. Spadające kamienie przygwoździły go do ziemi, zemdlał, a Achroma prowadził już 2:0.
- Musisz się bardziej postarać, młodzieńcze. Wierzę w ciebie. – powiedział mężczyzna.
- Dobrze. Wybieram Taurosa! Pokaż, że potrafisz walczyć! – krzyknął chłopak.
Byk pokazał się na arenie, a Achroma ponownie wymienił Pokemona. Tym razem na Magnetona. Od razu rozkazał mu użyć Thunder Wave, by sparaliżować Taurosa. Zabieg udał się, a Sedzia555 poprosił swojego Pokemona, by ztaranował Magnetona. Jednak eletryczny Pokemon nie należał do najwolniejszych i nie miał żadnych problemów z ominięciem nacierającego byka.
- Tri Attack!
- Work Up!
Magneton wydobył z siebie moc trzech żywiołów, a Tauros zwiększył swoją siłę, by potem móc próbować zadawać ciosy. Tri Attack uderzyło w niego, ale nie zdołało pokonać.
- Dobrze! Teraz Zen Headbutt!
Pokemon zaczął biec pochylając głowę i już miał uderzyć w elektrycznego Pokemona, gdy dał o sobie znać paraliż. Tauros stanął w miejscu i zawył z bólu.
- Idealny timing. Magneton, Flash Cannon.
- Giga Impact!
Lewitujący w powietrzu Pokemon zaczął zbierać światło, by z całej siły wystrzelić z armaty, gdy Tauros próbował uderzyć w niego swoim najsilniejszym atakiem. Niestety Magneton uderzył jako pierwszy, unieruchomił byka i wyrzucił go w powietrze dzięki Flash Cannon. Tauros po chwili spadł. Sędzia szybko do niego podbiegł.
- Pokemon nie jest zdolny do dalszej walki! Achroma wygrywa walkę wynikiem 3:0! – oznajmił publiczności jak również samym zawodnikom.
Sedzia555 nie mógł pogodzić się z porażką. Wezwał z powrotem Taurosa, zaczął krzyczeć i wybiegł ze stadionu w kierunku PokeCenter. Achroma poprawił okulary, zapisał coś w notesie.
- Mogłeś chociaż podziękować za bitwę. No cóż, mam nadzieję, że mój kolejny rywal będzie silniejszy i bardziej wymagający. – skwitował naukowiec i również wyszedł ze stadionu.
Dzień Drugi powoli kończył się. Pozostała bowiem ostatnia walka. Walka dnia.

Mężczyzna ubrany cały na biało wszedł na rozświetlony stadion. Było widać, że drażni go to jasne światło. U jego boku szedł Absol, od którego biła aura nienawiści i strachu. Był to Klimuk777, w zasadzie szkoda, że nie 666, bo wszystko wskazywało na to, że jego Pokemony są diabelsko silne. Na przeciwko niego stała już przeciwniczka. Fuuro-san, zwana również jako Skyla. Była przerażona samym Absolem, z którym chyba nie było wszystko w porządku. Prychał i szczerzył kły.
- Ja, Klimuk, wyzywam cię na walkę o awans do drugiej rundy. Wiedz jednak, że to będzie bardzo jednostronna walka. – rzekł chłopak trzymając w ręku pokeballa.
Skyla tłumiła w sobie strach, nie chciała tego po sobie poznać. Przełknęła ślinę i wybrała pierwszego stworka. Okazała się nim Swanna, który wzleciał wysoko w powietrze. Liczyła na to, że przeciwnik wyśle do walki coś roślinnego. Niestety nic z tych rzeczy.
- Abaddon, idź i siej zniszczenie. – powiedział Klimuk wyrzucając pokemonową kulę, z której wyłonił się gigantyczny shiny Tyranitar zionący ogniem.
- Zaczynajcie! – krzyknął sędzia.
Klimuk czekał na ruch przeciwniczki. Burza piaskowa wzniecona przez ability Tyranitara już dała się we znaki Unfezantowi. Nie mógł za bardzo wyprowadzić celnego ataku, ale Skyla chciała pokazać, że nie na darmo została liderką w Mistralton City. Rozkazała ptakowi zaatakować z całej siły Air Slash. Nie wiadomo na co liczyła, przecież ten ruch praktycznie nie zrobił krzywdy Tyranitarowi, którego to tylko rozwścieczyło.
- Air Slash. A masz coś lepszego w zanadrzu? Abaddon, Dragon Dance. – powiedział Klimuk.
Skalny Pokemon zaczął tańczyć wśród okalającego go piasku podwyższając zarówno swój atak fizyczny jak i szybkość.
- W takim razie Surf! Z całej siły! – krzyknęła rudowłosa trenerka z Unovy.
Swanna będąc w powietrzu przywołała gigantyczną falę, którą ugodziła w Tyranitara. Abaddon jedynie otrząsnął się i niewyobrażalnie głośno ryknął w stronę nieba.
- Jak to?! Powinien zostać pokonany!
- Ty nic nie wiesz. Kamienne Pokemony w burzy piaskowej mają dwukrotnie większy wskaźnik obrony specjalnej. Twój Surf jedynie drasnął Abadonna. Stone Edge!
Tyranitar wyszedł z okalającego go piachu. Tupnął w podłoże wydobywając z wnętrza ziemi ostre jak brzytwy kamienie, którymi rzucił w nic niespodziewającą się Swannę. Kibice mieli nie lada widowisko. Łabędź otrzymał cios krytyczny i z hukiem spadł. Znalazł się u nóg Abaddona, który marzył, by tylko rozszarpać go.
- Zrób z nią, co chcesz. – rzekł Klimuk.
Kamienny Pokemon chwycił bezbronną Swannę swoimi masywnymi rękoma i boleśnie ugryzł. Crunch dopełniło dzieło zniszczenia. Mężczyzna prowadził jeden do zera.
Skyla wezwała pokonanego łabędzia. Drżała ze strachu, na co jeszcze stać Tyranitara. Surf praktycznie nic mu nie zrobiło, a co dopiero Air Slash. Postanowiła spróbować innej strategii, dlatego kolejnym Pokemonem był Unfezant. Ptak był o wiele szybszy od Tyranitara i właśnie w tym upatrywała swoją szansę. Absol otarł się o spodnie Klimuka.
- Nie, Mefistofelesie. Nie twoja kolej. Abaddon, raz jeszcze Dragon Dance.
Kolejny smoczy taniec prawie zmaksymalizował atak fizyczny Tyranitara. Skyla nakazała Unfezantowi wykonywać szybkie ruchy w powietrzu chcąc w razie ponownego Stone Edge uniknąć ciosu. Wpadła na pewien pomysł.
- Gdy tylko uderzy kamiennym atakiem użyj Detect! Łap!
Rzuciła mu Toxic Orb, przedmiot automatycznie otruwający użytkownika.
Klimuk wszystko bacznie obserwował. Nic mu nie umknęło. Wiedział, że Skyla będzie chciała użyć Facade z dwukrotną siłą. Nie dał się nabrać.
- Czy ty naprawdę jesteś taka głupia? Abaddon, nic nie rób. Używaj Protect, jeżeli Unfezant będzie chciał zaatakować. Wykończy się sam działaniem trucizny. W dodatku burza piaskowa działa na naszą korzyść. W zasadzie wiesz, co? Przyjmuj wszystko na klatę. Wszystko.
Unfezant ze zdwojoną siłą atakował Tyranitara, który nie imał się żadnego ataku. Facade, Sky Attack, Air Slash, U-Turn. Nic nie było w stanie go pokonać. Ptak w końcu spadł na ziemię i zemdlał na skutek działania trucizny i ciągle nasilającej się burzy. Zrobiło się dwa zero dla Klimuka. Skyla miała niemały problem. Jej ostatnim Pokemonem był Archeops. Miała nadzieję, że spowoduje zwiększenie swoich szans na zwycięstwo.
- Abaddon, powrót. – rzekł szybko Klimuk, a cały stadion zdumiał się. Napompowany Dragon Dance Tyranitar przecież zmiótłby praktycznie wszystko na swojej drodze.
- Ramzes. Wybieram cię. – rzucił szybko uwalniając drugiego Pokemona.
Nad stadionem pojawiła się olbrzymia, płonąca Volcarona. Zwróciła się w stronę swojego trenera i przemówiła do niego.
- Wzywałeś mnie, panie. Co mam uczynić?
Rudowłosową trenerkę zamurowało. Zresztą nie tylko ją, a wszystkich kibiców na stadionie wraz z lożą mistrzów i sędzią pojedynku. Gadający Pokemon to bardzo rzadkie zjawisko.
- Odwróć się. Z nim walczysz. – odpowiedział Klimuk.
Volcarona odwróciła się i ujrzała unoszącego się w powietrzu Archeopsa, który jako tako miał przewagę, lecz skoro ognisty Pokemon potrafi mówić to z pewnością dysponuje potężnym arsenałem ataków.
- Na początek Quiver Dance. Unikaj ruchów przeciwnika.
- Nie, nie, nie! Rock Slide! – krzyknęła Skyla, która ocknęła się.
Volcarona zwinnie uniknęła lawiny kamieni i wykonała powietrzny taniec zwiększając szybkość, atak oraz obronę specjalną.
- Jesteś na to gotowy? – zapytał Klimuk.
- Tak. Ten latający krzemień nawet nie zna Stone Edge. – odpowiedział Ramzes – Ratuje się jakimś Rock Slide, którym nie potrafi nawet trafić.
- A więc już czas. Giga Drain!
Volcarona podleciała na bezpieczną odległość do Archeopsa i wystrzeliła wprost w niego kilkanaście pnączy, którymi zaczęła wysysać życie z kamiennego Pokemona. Nie trwało to długo, gdy ten po prostu opadł z sił i runął na ziemię jak poprzednie dwa stworki Skyli. Nie było żadnego ratunku. Dziewczyna poniosła druzgocącą porażkę przegrywając zero do trzech. Klimuk natomiast zamienił jeszcze kilka słów z Ramzesem i w towarzystwie Mefistofelesa, Absola, wyszli ze stadionu wśród wiwatujących kibiców.
- Następnym razem pragnę mieć bardziej wymagającego trenera. – szepnął do Volcarony.
- Możesz mi wierzyć, ja również. – odpowiedział Pokemon.

Dzień Drugi Ligi Sinnoh zakończył się. Kolejnych czterech uczestników awansowało do drugiej rundy, a byli nimi Invisiblus, Zachary, Achroma oraz nie kto inny jak Klimuk. Co wydarzy się w kolejnych dniach? Tego dowiecie się już niedługo...
 
     
Tenzin 
Pewnie nie zna PokeMana
hng



Wiek: 32
Dołączył: 12 Lip 2012
Posty: 71
Skąd: Republic City
Wysłany: 2 Grudzień 12, 11:46   

Nie mają tu czerisz boli ;___;

Sygnatura użytkownika
 
     
Conquest 
Nosi czapkę Asha
Sir



Wiek: 28
Dołączył: 15 Kwi 2012
Posty: 1632
Kontakt:
Wysłany: 2 Grudzień 12, 13:22   

Tenzin napisał/a:
Nie mają tu czerisz boli ;___;


Czarisz bolami się nie najesz a cuksami wręcz przeciwnie xD

 
     
Tenzin 
Pewnie nie zna PokeMana
hng



Wiek: 32
Dołączył: 12 Lip 2012
Posty: 71
Skąd: Republic City
Wysłany: 2 Grudzień 12, 16:19   

W którymś wywiadzie, Masuda opowiadał o realiach świata Pokemon i jeżeli człowiek zje Rare Candy, to go co najwyżej brzuch rozboli :<

Sygnatura użytkownika
 
     
Conquest 
Nosi czapkę Asha
Sir



Wiek: 28
Dołączył: 15 Kwi 2012
Posty: 1632
Kontakt:
Wysłany: 2 Grudzień 12, 17:02   

Tenzin napisał/a:
W którymś wywiadzie, Masuda opowiadał o realiach świata Pokemon i jeżeli człowiek zje Rare Candy, to go co najwyżej brzuch rozboli :<


Ale zapcha żołądek, więc jest git ^^ Kryzys mamy :omg:

 
     
Tenzin 
Pewnie nie zna PokeMana
hng



Wiek: 32
Dołączył: 12 Lip 2012
Posty: 71
Skąd: Republic City
Wysłany: 2 Grudzień 12, 18:32   

śmierdzi mi głodówką :c

Sygnatura użytkownika
 
     
Kapuczino 
Pewnie nie zna PokeMana


Dołączył: 24 Maj 2012
Posty: 37
Wysłany: 8 Grudzień 12, 10:31   

Conquest napisał/a:
Tenzin napisał/a:
Nie mają tu czerisz boli ;___;


Czarisz bolami się nie najesz a cuksami wręcz przeciwnie xD


i co z tego? dupka boli czy jak?

[ Dodano: 8 Grudzień 12, 10:32 ]
Dzień Trzeci


Ludzie już zebrali się na stadionie, by śledzić kolejne emocjonujące walki. Dzisiejszego dnia wszyscy będą świadkami spektakularnych bitew, a pierwszą z nich miało być starcie Jasona Jupitera zwanego również jako JJ oraz Blaine’a, lidera sali z Cinnabar Island w regionie Kanto. Od samego początku było wiadomo, że będzie to jedna z lepszych walk, które dotychczas się rozegrały. Trener z Celestic Town z Sinnoh ubrany był w czerwoną kurtkę oraz ulubione, rozchodzone trampki. Natomiast Blaine jak zwykle świecił okularami jakby szukał słabego punktu u przeciwnika. Obaj zawodnicy znaleźli się już na płycie stadionu, bitwa lada moment miała się zacząć.
- Walczymy trzy na trzy. Pierwszy, który pokona wszystkie Pokemony przeciwnika, wygrywa. Czas, start! – krzyknął sędzia.
Staruszek odznaczył się niezwykłym refleksem i jako pierwszy zdołał wypuścić pierwszego stworka, Flareona.
- W takim razie ja wybieram Starmie! – odezwał się JJ.
Rozpoczęcie było trochę leniwe z obu stron, lecz walka dopiero się zaczynała. Starmie Jasona robiła wszystko, co mogła, by trafić Hydro Pump w ognistego liska, ale ten nie był łatwym celem do trafienia. Był diabelsko szybki i nieźle przygotowany do starcia mając nawet za przeciwnika wodnego Pokemona, którą była rozgwiazda.
- Otruj ją! Toxic! – odezwał się Blaine chcąc użyć nieco innej strategii.
JJ nie spodziewał się tego. Widział tylko jak z pyska Flareona wydobywa się strumień trucizny, który ugodził w Starmie. Niby nie odniosła żadnych obrażeń, ale w rzeczywistości została poważnie otruta i za każdym razem, gdy będzie atakować, toksyna da o sobie znać.
- Niedobrze... Spróbuj jeszcze raz Hydro Pump! Dasz radę. To tylko Flareon, nie jakiś Magmortar!
Blaine zaśmiał się jakby coś ukrywał przed przeciwnikiem. Nikt na stadionie nie mógł nawet domyślić się jaką tajną broń ma staruszek. Oprócz Asha Ketchuma, który wraz z przyjaciółmi obserwował poczynania zawodników.
- Hmmm... chyba wiem o czym mówi.
- Powiedz nam, Ash! – rzekł Max, który z siostrą, May, przybył do Sinnoh, by móc oglądać spektakularne walki podczas Ligi.
- Sami zobaczycie. Potrzymam was w niepewności. – odpowiedział chłopak i nagle posmutniał – Raichu... Gdzie się podziewasz...Tęsknię za tobą...
- Hydro Pump! – krzyknął ponownie Jason Jupiter chcąc jak najszybciej pozbyć się Flareona i móc pomyśleć nad dalszą taktyką.
Ognisty lis tym razem nie miał tyle szczęścia. Oberwał strumieniem wody i został niemal wbity przez niego w przeciwległą bandę.
- To musiało boleć! Imponująca hydropompa, moi państwo! Flareon chyba nie jest w stanie dalej walczyć, ale...chwilka! On wstał! Tak! To niemożliwe, ale ten mały lisek wytrzymał cios! – komentowała ochoczo Pokefanka.
- Wszystko albo nic. Overheat! – rzekł Blaine.
Flareon wezbrał w sobie wszelkie pokłady ognia i buchnął ogromnym płomieniem w otrutą Starmie.
- Rapid Spin! – skontrował JJ.
Rozgwiazda zaczęła z wielką prędkością kręcić się wokół własnej osi powodując, że ogień ledwie ją drasnął.
- Uderz w niego teraz!
Starmie uniosła się w powietrze i osiągając prędkość niemal dwustu kilometrów na godzinę uderzyła we Flareona...
- Wstań! Nie skończyliśmy jeszcze! – burknął staruszek do Pokemona, a ten...ponownie wstał, lecz po chwili upadł i zemdlał. Jason Jupiter wyszedł na prowadzenie jeden do zera, ale nie wiedział już czego spodziewać się po swoim przeciwniku. Flareon był niebywale wytrzymały.
- Powrót. Houndoom, rozpraw się z nim.
I tu zaczął się niemały problem dla JJ. Otruta i zmęczona Starmie miała powoli dość, ale postanowił jeszcze chwilę skorzystać z jej pomocy.
- Recover. Zregeneruj trochę ży... – nie dokończył, gdyż Blaine zaczął szeptać coś do Houndooma – Albo nie. Hydro Pump!
- Hahahaha! Sucker Punch! Dałeś się nabrać!
Mroczny pies używając priorytetowego ruchu znalazł się tuż za Starmie i uderzył ją w tył ciała. Uderzenie było niesłychanie mocne, a premia pochodząca od stabu zrobiła swoje. Rozgwiazda zakołysała się i upadła na ziemię.
- Obserwacja to pierwszy stopień do wygranej, młody trenerze. Dałeś się oszukać i dlatego twój Pokemon został pokonany. – zauważył Blaine oczekując kolejnego stworka Jasona.
JJ wezwał Starmie, zastanowił się chwilę. Wyjął kolejnego pokeballa, z którego wyłonił się mocarny Garchomp.
- Ah. Widzę, że chcesz zwyciężyć przewagą typu. Na wyspie miałem wielu trenerów, którzy w ten sposób chcieli mnie pokonać. Zobaczymy czy to smoczysko ma w sobie to coś.
Blaine jednak przeliczył się. Nie wiedział na co stać Garchompa. W zasadzie to nie miał nigdy wcześniej okazji, by z nim walczyć. Długo nie trwało, a JJ doprowadził do remisu, gdyż Houndoom nie dysponował żadnymi atakami, które mogłyby zaszkodzić smokowi. Dark Pulse oraz ogniste ruchy w zasadzie nie robiły mu żadnej krzywdy, a Jason widząc, że osiąga przewagę nakazał Garchompowi zaatakować Earthquake. Ziemia zatrząsła się, a mroczny pies nie miał jak się obronić. Nie wystarczyła jego szybkość i zwinność. Został w miarę szybko pokonany i wszyscy byli świadkami ostatniego remisu w tej walce.
- Dobrze, już dobrze. Twój smoczek jest silny, ale czy da sobie radę z nim? – zapytał Blaine uwalniając trzeciego, już ostatniego, Pokemona.
Gdy tylko Ash zobaczył kim on jest, nie mógł wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Zatkało go.
- Co ci jest? Co się stało? – zapytał Max.
- To on. Ewoluował go. Jego wcześniejsza forma sprawiła mi dawno temu spore problemy w walce na wulkanie. Mój Charizard go pokonał, ale to była jedna z cięższych bitew, które kiedykolwiek musiałem stoczyć.
Magmortar dzierżący ognistą armatę. Był o głowę wyższy od Garchompa Jasona. Będzie się działo.
- Czekam na twój ruch, młodzieńcze. – rzekł Blaine krzyżując ręce na brzuchu.
- Earthquake! Szybko!
- Użyj Smog!
Trzęsienie ziemi nie doszło do skutku, gdyż Magmortar wydobył z armaty gęsty dym zasłaniając wszystko w promieniu kilku metrów. JJ widział jedynie szkła okularów Blaine’a. Wiedział, że nie jest dobrze. W oddali usłyszał dwa słowa, które przeraziły go. Dual Chop.
Magmortar jakimś cudem znalazł się tuż przy Garchompie i dwukrotnie kopnął go w brzuch. Drugie uderzenie okazało się krytyczne. Smok zawył i padł jak długi na ziemię.
- Jak to możliwe?! Jak?! – pytał siebie samego Jason Jupiter.
- Użycie Smog spowodowało, że dodatkowo twój Pokemon został otruty. Dual Chop jest typu smoczego, a wszyscy wiedzą, że takie ataki są skuteczne właśnie przeciwko smokom. – poinformował go Blaine.
JJ był zmuszony użyć ostatniego stworka, którego ze sobą wziął na ten mecz. Infernape’a. Końcowe starcie będzie rozegrane między dwoma ognistymi Pokemonami. Tak samo jak niegdyś Charizard Asha mierzył się z Magmarem staruszka.
- Sunny Day! – krzyknął Blaine.
- Mach Punch!
Tym razem Magmortar nie dał rady. Infernape podbiegł i zadał mocny cios prawie rozkładając przeciwnika na łopatki.
- Skoro tak...Dynamic Punch! – skontrował starzec.
Magmortar potężnie uderzył Infernape’a tym samym powodując u niego zawroty głowy. Jason wiedział, że pokonanie go będzie niebotycznie trudnym zadaniem.
- Otrząśnij się! Proszę!
Blaine delektował się widokiem ognistej małpy, która chodziła i potykała się o własne nogi jakby była pijana. Postanowił ukrócić jej cierpienia.
- Magmortar, Hyper Beam!
Infernape nie mógł nic zrobić. JJ mógł tylko patrzeć jak jego przeciwnik pochłania energię do działa, by potem wystrzelić potężnym promieniem i wbić małpę w bandę. Zawyła z bólu, a niektórzy kibice już postawili krzyżyk na Jasonie. Chyba walka miała niedługo zakończyć się.
Jednak Jupiter zauważył coś. W czasie, gdy Blaine już szykował się do opuszczenia stadionu myśląc, że to już koniec, Infernape wstał. Zaczął wrzeszczeć, a jego ciało pochłonął niebieski płomień.
- Blaze... – rzekł chłopak – Blaze! Infernape, Flare Blitz!
- Co? – zapytał staruszek, ale nic więcej nie mógł zrobić.
Małpa wpadła w furię. Rozpędziła się i z niewyobrażalną jak dotąd siłą zaczęła obijać głowę, brzuch i nogi Magmortara. Mimo, że był to ognisty atak i nie powinien być efektywny na przeciwniku, zdołał spowodować poważne obrażenia.
- Ogień na ogień? Fire Blast! – ryknął Blaine.
- Jeszcze raz, Flare Blitz!
Magmortar wydobył z armaty ognisty znak X, który zmierzał w stronę Infernape’a, który ponownie dzięki błękitnym płomieniom ruszył na niego. Przedarł się przez Fire Blast i uderzył obiema pięściami w rywala... Wulkaniczny Pokemon po otrzymaniu ciosów osunął się na ziemię... Małpa ledwo trzymała się na nogach...
- Magmortar nie jest w stanie dalej walczyć! Infernape wygrywa! – ogłosił sędzia, a JJ nie mógł uwierzyć, że zdołał odwrócić losy pojedynku. Blaine ukorzył się przed nim, pogratulował mu zwycięstwa.
- Chciałbym cię widzieć na Cinnabar Island. Może kiedyś zrewanżuję się tobie. – tymi słowami starzec pożegnał się, a Jason w chwale mógł udać się na trybunę. Pokonał nie byle kogo, a Gym Leadera.

Druga walka dnia miała rozpocząć się dosłownie za kilka sekund. Ertix już stał na arenie i wpatrywał się w swojego pokeballa.
- Wierzę w ciebie. Nie daliśmy rady dwa lata temu, damy teraz. Musi się udać!
W tym momencie na stadion wszedł Mmmik. Przywitał się z przeciwnikiem, a sędzia zezwolił na rozpoczęcie pojedynku.
- Gigalith, wybieram cię! – krzyknął Mmmik.
- Tak! Dobrze! Mam przewagę. Starmie, załatw to szybko!
Wodny Pokemon wydobył się z pokeballa i stanął naprzeciwko kamiennego stwora. Walka rozpoczęła się, a Ertix jako pierwszy wydał komendę.
- Hydro Pump! Zmieć go z powierzchni ziemi!
- O, nie tak szybko! Rock Blast!
Hydropompa natrafiła na opór ze strony Gigalitha, który potężnymi kamieniami próbował zaatakować Starmie. Jednak wodny atak okazał się znacznie silniejszy i walnął w przeciwnika niemal od razu pokonując go.
- Mamy tajną broń, co nie? – powiedział Mmmik.
Nakazał swojemu Pokemonowi użyć Stealth Rock, a potem szybko wydał komendę Solarbeam. Ertix przestraszył się, że jeśli trawiasty atak dojdzie do skutku, jego Starmie może przegrać. Wykorzystał chwilę na zastanowienie i kazał wodnemu Pokemonowi użyć Psychic licząc na krytyczne uderzenie. W tym samym czasie Gigalith wystrzelił promień solarny i oba stworki doznały poważnych obrażeń. Solarbeam nie dał rady wyeliminować z walki Starmie, ale znacznie ją osłabił. Psychic było silne, Gigalithowi została resztka punktów życia.
- W takim razie musimy to zrobić. Explosion!
- O nie! Starmie, spróbuj Hydro Pump!
Jednak było za późno. Gigalith eksplodował pokonując wodnego stworka, ale również samego siebie. Strategia Mmmika była ciekawa bowiem teraz na polu walki leżały kamienie wcześnie rzucone przez kamiennego Pokemona. Na następnego Pokemona wybrał Venusaura, a Ertix odwdzięczył się Noctowlem. Teraz walka mogła nabrać rumieńców. Ptak miał znaczącą przewagę atakując z powietrza, ale Stealth Rock dało o sobie znać i odebrało troszkę energii sowie. Venusaur nie mógł trafić Sleep Powder ani żadnym innym atakiem w Noctowla, który teraz mógł spokojnie przeprowadzić kontrę. Zaatakował go potężnym Air Slash i spodowował, że Venusaur nie był w stanie skontratakować. Kilka kolejnym latających ataków doprowadziło do tego, że trawiasty Pokemon miał dość.
- Extrasensory! – krzyknął Ertix patrząc na ledwo trzymającego się na nogach Venusaura.
Mmmik nie zdążył nic zrobić. Psychiczny atak był równie super efektywny co Air Slash i bez problemu pokonał trawiasto-trującego stworka. Przeciwnikowi Ertixa został ostatni Pokemon, którym okazał się Infernape. Jednak ten nie wyglądał na rasowego przedstawiciela gatunku jak w poprzedniej walce Jasona z Blaine’em.
- Tak! Mamy szansę to wygrać, Noctowl! Air Slash!
- Mach Punch, Infernape!
Tym razem to ognisty Pokemon zadał pierwszy cios powodując, że sowa spadła na ziemię i poturbowała się.
- Wstawaj! Użyj Hypnosis! – krzyczał Ertix.
- Flare Blitz! Szybko!
Infernape’a spowił ogień i rzucił się na Noctowla, który w ostatnim momencie wzleciał w powietrze i zdołał uśpić waleczną małpę. Mmmik miał niemały problem, jego stworek usnął, a nie miał możliwości wymiany. Był w potrzasku. Ertix ochoczo rozkazał sowie użycie Extrasensory, które było super efektywne. Noctowl miał niebywałą okazję do wygrania całego spotkania. Wykorzystał ją. Wykonał krytyczny Air Slash i pokonał nadal śpiącego Infernape’a. Ertix odniósł niezwykłe zwycięstwo, na które pewnie tylko nieliczni stawiali. Był bardzo zadowolony, podał rękę pokonanemu. Z uśmiechem na twarzy wraz z Noctowlem, który frunął za nim, udał się na trybunę, by móc obejrzeć pozostałe walki dnia. Mmmik niestety dał ciała, a tyle sobie naobiecywał...

Po niezbyt widowiskowej walce Ertixa z Mmmikiem na stadion weszły dwie mistrzynie regionów. We własnej osobie reprezentująca Sinnoh Cynthia miała zmierzyć się z Iris, która niedawno została mianowana tym samym tytułem w Unovie. Wszystko wskazywało na to, że ten pojedynek będzie wisienką na torcie dzisiejszego dnia. Oby dwie trenerki miały w swoim arsenale potężne smocze Pokemony, które na pewno zostaną użyte. Stanęły na przeciwko siebie. Spojrzały sobie w oczy.
- Zaczynajcie, drogie panie! – oznajmił sędzia.
- Aggron, idź! – krzyknęła Iris.
- W takim razie ja wybieram Lucario. – odpowiedziała spokojnie Cynthia poprawiając włosy.
Pierwszy ruch należał do mistrzyni Unovy. Jednak w zasadzie nie wiedziała, co można by zrobić używając Aggrona przeciwko stalowemu psu. Jedyne, co nasuwało się na myśl to użycie Earthquake, którego w końcu nakazała Aggronowi użyć. Lucario zdołał uniknąć rozsuwającej się ziemi i potężnym Aura Sphere ugodził przeciwnika w klatkę piersiową. Ten aż zawył z bólu, ale nie chciał rezygnować z walki.
- Autotomize! – rzekła młodsza z dziewcząt.
Aggron dwukrotnie zwiększył swoją szybkość i tym samym również zmniejszył masę przeciwnika. Lucario nie przestawał atakować. Tym razem to on spowodował nieduże trzęsienie ziemi, które było zabójczo na kamiennym Pokemonie. Oby dwa były wrażliwe na ziemne ataki. Ten, który pierwszy zada krytyczny cios prawdopodobnie pokona tego drugiego, a jego trenerka zbliży się do wygranej.
- Jesteś teraz szybszy. Fire Blast! – powiedziała Iris.
Tego Cynthia szczerze mówiąc nie spodziewała się. Potężny ognisty X ugodził w Lucario i zabrał mu sporo punktów życia. Mistrzyni Sinnoh jednak miała plan B. Nie wymieniła Pokemona, a nakazała swojemu stworki użyć Swords Dance, które wzmocniło jego atak fizyczny. Po tym pies zdołał uniknąć kolejnego Fire Blast ze strony Aggrona i rzucił się do ataku. Najpierw Aura Sphere, które wytrąciło z równowagi Aggrona, a następnie potężnym Earthquake zdołał pokonać go. W taki sposób Cynthia osiągnęła prowadzenie w pojedynku, lecz to był dopiero początek.
Iris postanowiła użyć jednego z dwóch smoków, Haxorusa, który wyglądał na diabelnie silnego. Nie tylko wyglądał. On taki był. Z początku obserwował, co robi jego przeciwnik, a w pewnym momencie mistrzyni Unovy nakazała mu użyć Dragon Dance, które wzmocniło jego atak oraz dodało niezłego przyspieszenia. Zaczęło robić się niebezpiecznie, gdyż znał on kilka ruchów, które mogłyby znokautować Lucario.
- Brick Break! – krzyknęła dziewczyna.
Cynthia nie znalazła sposobu, by skontratakować. Walczący ruch powalił na ziemię stalowego psa i w mgnieniu oka zrobił się remis, jeden do jednego.
Kolejnym etapem walki było starcie Haxorusa z Miloticiem. Tutaj cały pojedynek odwrócił się o trzysta sześćdziesiąt stopni. Mimo zwiększonych statystyk smok nie mógł znaleźć odpowiedniego sposobu, by rozprawić się z wężem znającym Ice Beam, lodowy ruch, który jest super efektywny na smoki. Pierwszy lodowy promień chybił, gdyż Haxorus wykonał unik i skontratakował używając Dragon Claw. Uderzenie było silne, lecz nie wystarczyło, by pokonać Milotica, który zdołał uruchomić Aqua Ring. Punkty życia regenerowały się, co nie działało pozytywnie na rzecz Iris. W końcu Ice Beam trafił, a zboostowane smoczysko runęło na ziemię. Cynthia ponownie wysunęła się na prowadzenie.
- Sama tego chciałaś! Hydreigon!
- Wiedziałam, że masz ze sobą hydrę. Ciekawe jak potoczy się dalej nasz pojedynek.
Mroczny smok mierzył się z wodnym wężem. Niektórzy zwykli mawiać, że jest on maszynką do mielenia przeciwników, jeżeli znajduje się w odpowiednich rękach. Hydreigon wyglądał na bardzo dobrze wytrenowanego i przygotowanego do wycieńczającej walki. Milotic próbował trafić Ice Beam, ale przeciwnik był piekielnie szybki i uniknął ataku. Odwzajemnił się niemal od razu. Wydobył z siebie mroczną energię i walnął w węża Dark Pulse, które było krytyczne. Aqua Ring nie był w stanie tak szybko regenerować punktów życia Milotica i wszystko zmierzało do ostatniego już remisu w walce. Outrage’em zmiótł wodnego Pokemona z powierzchni ziemi i doszło do ostatecznego starcia.
- Garchomp, zrób swoje. – rzekła Cynthia.
- Nie masz szans. Teraz wszystko ja kontroluję sytuację! Kontynuuj Outrage!
- Unik! Potem Dragon Claw!
Hydreigon kontynuował atak, lecz tym razem nie trafił. Garchomp wykonał zgrabny unik, a następnie mocno pociągnął pazurami po grzbiecie przeciwnika. Uderzenie było silne, ale nie wystarczyło, by pokonać hydrę. Oba smoki kontynuowały i wzajemnie okładały się różnymi atakami. W końcu Cynthia wpadła na pewien pomysł. Bardzo ryzykowny, ale mógł doprowadzić do końca bitwy. Hydreigon po wielokrotnym użyciu Outrage musiał odpocząć i to była chwila dla Garchompa, by zabłysnąć.
- Iron Head! – krzyknęła mistrzyni Sinnoh.
Smok pochylił się i żelazną głową uderzył w centralną szyję hydry. Stało się to, na co liczyła. Mroczny Pokemon nie mógł wykonać żadnego ciosu. Oszołomiło go.
- Zasłużyłeś na to. Draco Meteor! – powiedziała Cynthia wiedząc, że ta walka za moment skończy się.
Iris krzyczała do Hydreigona, by wykonał jakikolwiek manewr. Czy to defensywny czy ofensywny, obojętnie, byle nie oberwał od rozżarzonych, spadających meteorytów...
Niestety było za późno. Dwa z nich trafiły prosto w niego przygniatając Hydreigona. Kibice zaczęli bić brawo, byli zdumieni takim obrotem spraw w ciągu zaledwie jednej bitwy. Młodsza mistrzyni jednak zachowała zimną krew. Pogratulowała zwycięstwa Cynthii, wezwała hydrę do pokeballa i wyszła ze stadionu. Właścicielka Garchompa natomiast pozdrawiała widzów i spokojnym krokiem zmierzała do loży mistrzów.

Ostatnia walka dnia. Podczas niej długo pobudzana vendetta Tripa do Maddoxa w końcu będzie mogła mieć ujście. Powstała ona w momencie kradzieży przez niego Serperiora, jego najlepszego Pokemona, zaraz po przegranej w pierwszej rundzie zeszłorocznej ligi w mieście Higaki w regionie Unova.
Było to jednak niemal rok temu. Zaraz po lidze, podczas której Maddox został zatruty i stracił wszystkich przyjaciół, udał się wysoko w góry poszukując zakonu mnichów, w którym podobno tajne techniki medytacyjne pozwalały oczyścić ciało ze wszystkich toksyn w nim zawartych. Jego mentorem stał się niejaki Dr.Strange, dzięki któremu w końcu przed pierwszą ligową walką tej edycji, dał radę całkowicie pozbyć się toksyny. Stworzył też nową drużynę, jedynie najbliższy mu Charizard dał radę ponownie go odnaleźć i znaleźć się w niej. Serperior również do niej należał, został skradziony jeszcze za czasów działania toksyny, więc Maddox nie był sobą także podczas kradzieży Pokemona.
Zawodnicy weszli na stadion i zajęli miejsca naprzeciw siebie. Jak zawsze wszystkie stworki Maddoxa były na wolności i stały wokół niego. Trip szybko postrzegł swojego Serperiora.
- To niezwykłe, że pozwalają brać udział w zawodach ligi kryminalistom takim jak ty. Po tym, co zrobiłeś podczas zeszłorocznej ligi i po kradzieży mojego głównego partnera. Przecież to oczywiste.
Maddox nie miał zbyt wiele na swoją obronę.
- Niestety jest wiele racji w tym, co mówisz. Nie mam nawet zamiaru się tłumaczyć, ale dzięki mnie twój Serperior jest teraz o wiele szczęśliwszy i szybszy. Silniejszy już być nie mógł.
Trip prawie stracił nad sobą kontrolę i zaczął wydzierać się.
- No właśnie! Bo to ja go tak wytrenowałem! Włożyłem w to cały swój czas i nie dość, że przez jakieśœ dziwne wydarzenie podczas ligi Unovy od razu przegraliśmy, to jeszcze mi go ukradłeś!
Sędzia upomniał zawodników, że to nie czas na osobiste porachunki i by przeszli w końcu do walki.
- Dobrze. Jeszcze tylko jedno zdanie. Serperior jest mój. Trenowałem specjalnie, by pokonać i jego i ciebie oraz udowodnić mu, że nadaję sie na jego trenera bardziej niż ty. Jeśli go pokonam, oddasz mi go, zgoda?
Maddox zapytał Serperiora, co on na to. Z pomocą ludzkiej mowy Serperior potwierdził to, gdyż podobnie jak wszystkie dotychczas posiadane Pokemony przez Maddoxa, był nauczony tego języka. Trip nie wiedział co powiedzieć.
- Nauczyłeś go mówić? Przecież on służy głównie do walki. To podstawy, ale widze, że nawet ich nie opanowałeś. Dosyć tego, wybieram ciebie, Chandelure!
Lampent Tripa ewoluował jakiś czas temu. Maddox w odpowiedzi na to, zgodnie z umową, wybrał Serperiora. Trip rozpoczął walkę.
- Lampent, użyj teraz...
- Solarbeam!
Serperior natychmiast zebrał w ustach ogromne ilości słonecznej energii, gdyż słońce mocno grzało i już był gotowy do wystrzelenia jej prosto w Chandelure, ale Trip równie szybko zaeragował.
- Naprawdę sądzisz że pozwolę sie wam pokonać swoją własną strategią wygranej jednym ciosem? Jesteś żałosny. Chandelure, unik!
Pokemon wykonał unik, jednak jak się okazało przed niczym, gdyż ani Solarbeama ani Serperiora nie było nigdzie widać.
- Co jest? Przecież nie nauczyłem go latać!
- Ty może nie, ale ja ja tak.
Po tych słowach Maddoxa słoneczny promień z ogromną siłą uderzył w ognistego stworka wbijając go w ziemię, a ponieważ Serperior zaatakował z góry i to z bardzo wysoka dzięki swojej niewyobrażalnej prędkości i skoczności, miał jeszcze czas, by użyć Dragon Tail dobijając Chandelure. Trener jednak widząc, co się dzieje na dole, szybko powiedział mu, że nie ma takiej potrzeby. Trawiasty Pokemon dzięki taktyce jednego uderzenia pokonał przeciwnika.
- Chandelure jest niezdolny do walki! Wygrywa Serperior!
Trip po tych słowach był załamany.
- Seperior nadal bardzo cię lubi, Trip, jednak przede wszystkim zalezy mu na jak największej sile. Twierdzi jednak, że jeśli go pokonasz nawet używając pozostałych dwóch stworków i tak do ciebie wróci. – dodał Maddox.
- Przynajmniej on jest uczciwy w tym towarzystwie. Choć muszę przyznać że mnie też na nim zależy i na swój sposób ciesze się z tego jak jest teraz silny. To bardzo dziwne uczucie.
Na kolejnego Pokemona Trip wybrał Vanilluxe.
- Teraz użyj...
- Solarbeam!
Lodowy Pokemon był znacznie wolniejszy od Chandelure, gdyż był inaczej trenowany. Lodowy stworek padł od razu. Tak samo jak jego poprzednik.
- Vanilluxe jest niezdolny do walki!
- Ej no! Nawet nie dałeś mi czasu na wydanie komendy!
- A czy nie tak wygraliście swoje najlepsze walki? Przypomnij sobie waszą pierwszą walkę podczas Junior Cup, kiedy pokonaliście Darmanitana Burgundy.
Trip chwilkę pomyślał po czym uśmiechnął się.
- Faktycznie. Ach, dobre wspomnienia. No cóż, w takim razie muszę wyjątkowo postarać się, byśmy mogli ponownie przeżyć coś takiego. Ten Pokemon był trenowany przeze mnie specjalnie, by pokonać Serperiora, gdyż jest podwójnie odporny na jego roślinne ciosy oraz jest najszybszym nielegendarnym pokemonem. Naprzód Ninjask!
Ninjask, jeden z niewielu stworków o wiele szybszych od węża, znalazł sie na arenie.
- W porządku. Wybacz stary druhu, ale teraz będziemy musieli użyć Swords Dance, a następnie X-scissor, by pokonać ciebie jednym ciosem. To podstawy walk Pokemonów, by pokonywać super efektywnymi ciosami.
Po tym wszyscy zamilkli. Nikt się nie odzywał przez kilka sekund.
- Umm, czy już możemy zacząć? – zapytał Maddox.
- No tak, tym razem nie macie absolutnie żadnych szans, by być szybszymi lub pokonać nas jednym ciosem, a już absolutnie, astronomicznie nie ma bata, że roślinnym takim jak Solarbeam. Ninjask, teraz użyj...
- Solarbeam!
Momentalnie Serperior zebrał w ustach już trzeci raz podczas tej walki energię słoneczną i uderzył w Ninjaska zanim ten zdążył cokolwiek zrobić. Trzmiela aż wbiło w bandę po przeciwnej stronie areny.
- Nie, Ninjask!
Sędzia ogłosił, że Pokemon Tripa jest niezdolny do walki, a całe starcie wygrywają Maddox oraz Serperior. Lud wiwatował na cześć nie tylko Maddoxa, lecz jego Pokemona za niesamowity pokaz siły. Wydawałoby się, że Trip jest wściekł z powodu tego, co się stało, lecz opuścił stadion zadowolony.
Kilkanaście minut później, gdy chłopak był już gotowy do opuszczenia wyspy Suzuran, zatrzymali go Maddox oraz jego trawiasty wąż.
- Razem z Serperiorem postanowiliśmy, że jeśli chcesz to on i tak wróci do ciebie.
Trip zachował się w sposób o jaki nikt, by go nie posądził.
- Powiedz mi. Czy wiesz, dlaczego wtedy włożyłem cały swój wysiłek w jego trening?
- Niestety nie, ale chętnie cie wysłucham.
- Po sprawdzeniu statystyk moich Pokemonów okazało się, że jest on bez porównania bardziej uzdolniony od wszystkich innych jakie kiedykolwiek złapałem, jakie ktokolwiek złapał. Jego osobiste zdolności, wszystkie bez wyjątku, są na najwyższym poziomie.
Serperior słysząc to sam się zdziwił, gdyż nie miał o tym pojęcia.
- I to dlatego go trenowałeś tak mocno? By wykorzystać ten potencjał?
- Niby tak. Ale także po to, by mógł stać się rozpoznawalny i przez to bardziej szczęśliwy, gdyż ja także i to już od pierwszego dnia wiedziałem, że najbardziej lubi on wygrywać. Zależało mi na nim tak bardzo, że zaniedbałem trening pozostałych Pokemonów, a dziś sami spójrzcie. Po takim samym wysiłku jak niegdyś trzy stworki przeciwnika nie sprawiły mu najmniejszego problemu...
Serperior słysząc to rozpłakał się i przytulił do swojego poprzedniego trenera. Trip odwzajemnił uścisk, lecz po chwili, trzymając go jak przyjaciela powiedział coś niesłychanego.
- Posłuchaj teraz. Z tym trenerem możesz osiągnąć o wiele więcej niż kiedykolwiek mógłbyś u mojego boku. W dodatku fakt, że jesteś wolny... Ja nigdy nie mógłbym ci zapewnić czegoś takiego, choć naprawdę bardzo bym chciał. Pozostań w jego drużynie i wejdźŸna szczyt, by potem móc walczyć o najlepsze trofea. Tym razem jestem pewien, że już na pewno dasz radę pokonać Bouffalanta Aldera.
Serperior nie wytrzymał.
- Ale ja nie chcę tego robić bez ciebie!
- Musisz. Jako twój były trener, a obecny przyjaciel, wydaję ci taki rozkaz. Poza tym możesz być pewien że będę śledził twoje losy i zawsze ci kibicował, a nawet będę gotów ruszyc na ratunek, jeśli stałoby się coś złego.
- Zgoda. Ale tylko dlatego, że ty tego chcesz, przyjacielu.
Po ponownym uścisku Trip zarzucił plecak na plecy i już miał wyjśc, gdy Maddox zadał mu jeszcze jedno pytanie.
- Zaczekaj Trip. Skoro tak bardzo ci zależy na Serperiorze, dlaczego stwierdziłeś, że nauczenie go ludzkiej mowy było bezużyteczne?
Trip raz jeszcze uśmiechnął się.
- Dlatego, że ja nie traciłbym na to czasu. Nie traciłbym go, ponieważ z Serperiorem rozumieliśmy się bez słów, już od czasów, gdy był małym Snivy. Opiekuj się nim dobrze Maddox.
Po tych słowach trenerzy w końcu poszli w swoją stronę i chociaż Trip przegrał po raz kolejny w pierwszej rundzie, był szczęśliwy jak jeszcze nigdy w życiu.

Trzeci dzień zakończył się. Do grona zawodników, którzy rozegrają swoje mecze w drugiej rundzie dołączyli JJ, Ertix, Cynthia oraz Maddox. Kim jest tajemniczy Katastros? Czy Kapuczino wygra swoją walkę oraz jak poradzi sobie jego narzeczona, Elesa? Już niedługo ciąg dalszy...
 
     
Conquest 
Nosi czapkę Asha
Sir



Wiek: 28
Dołączył: 15 Kwi 2012
Posty: 1632
Kontakt:
Wysłany: 8 Grudzień 12, 10:35   

Kapuczino napisał/a:
Conquest napisał/a:
Tenzin napisał/a:
Nie mają tu czerisz boli ;___;


Czarisz bolami się nie najesz a cuksami wręcz przeciwnie xD


i co z tego? dupka boli czy jak?


To do mnie? lol Jeśli kogoś boli to chyba Ciebie, bo ja tylko napisałem różnice między cuksami a kulami.

Co do ficka to jak zawsze - język w miarę ładny i raczej bez błędów.

 
     
Kapuczino 
Pewnie nie zna PokeMana


Dołączył: 24 Maj 2012
Posty: 37
Wysłany: 8 Grudzień 12, 10:44   

Tego pana wyżej, co czepiałby się nawet karpia w wigilię xP
 
     
Pelek2000 
Pewnie nie zna PokeMana



Dołączył: 08 Gru 2012
Posty: 65
Wysłany: 8 Grudzień 12, 11:37   

Wole fici emachela.

Sygnatura użytkownika
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Szablon savePokeCollect stworzony przez Raika/Perry. Statystyki
Internetowe RPG - gry MMO i MMORPG online TOP50 Gry Pokemon Valhalla AntyGaming”PokeSerwis Tylko Lati
Pokemons.tnb.pl pokemon special Pokemon Trainer
Dream League
Topsites FireChao TopsitesPPN Top 50 Forum Topsite

Wymiana buttonami z PokeCollect
Forum wykorzystuje cookies, tak jak każde inne w internecie, w tych samych celach (reklamy, statystyki, ustawienia). Przeglądarką możesz regulować warunki przechowywania cookies.